Longford (2006)

Film niezwykle krzepiący. Przynajmniej mnie. Był niczym balsam na moją cyniczną część natury pokazując, że naiwność wcale nie zanika wraz z wiekiem. Owszem, naiwność jest słabością, która może narobić wiele szkody. Ale ta słabość jest też siłą, sprawiając, że po latach tylko kontakt z nią okazuje się na tyle ważny, by ruszyć czyjeś sumienie.



Czy Longford miał rację, że każdy zasługuje na szansę otrzymania odkupienia? Owszem. Ale zaślepiony swoją misją, nie zwrócił uwagi na prawdę. A ta jest okrutna: jesteśmy skłonni przebaczyć tylko określonym ludziom w określonych sytuacjach. Kiedy dwie osoby skazane zostają za identyczną zbrodnię, nie będą one przez nas traktowane jednakowo. Longford daje sobą manipulować ale tylko Myrze. Na argumenty Iana jest odporny. Żona Longforda zaś w znakomitej przemowie wykaże, że o zbrodni Myry mówi się wyłącznie dlatego, że jest ona kobietą. Mężczyźni traktowani są w takich sprawach przez system zupełnie inaczej.

"Longford" porusza wiele interesujących kwestii. Niestety daje się we znaki telewizyjny rodowód filmu i wszystko, co interesujące, jest tu jedynie zarysowane, wspomniane niejako mimochodem. To, co istotne dla twórcy, dla mnie było mało wartościowe, bo typowo telewizyjne. Zostały więc świetne kreacje aktorskie z absolutnie mistrzowskim Broadbentem na czele.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)