The Purge (2013)
Pomysł James DeMonaco miał świetny, wręcz genialny w swej prostocie. "Noc Oczyszczenia" z łatwością mogłaby się stać kinowym serialem. Można przecież tyle historii wymyślić na temat 12 godzin, kiedy każda zbrodnia jest legalna. Szkoda więc, że reżyser aż tak spartolił robotę.
"Noc Oczyszczenia" próbuje ożenić dwa formaty kinowe. Z jednej strony chce być wizją niedalekiej przyszłości, w której to, co dziś wydaje się szczytem absurdu, wtedy jest już normą. Ale nie zainteresowało mnie to w takim stopniu, jak chociażby "Maraton Śmierci" (tak, wiem, że jestem chyba jedyną osobą na świecie, której ten film się podobał). Nie był też grzeszną przyjemnością, jak chociażby "Uciekinier".
Z drugiej strony jest to typowa opowieść o inwazjach na dom, jak "Najście", "Nieznajomi" czy "Azyl". Niestety DeMonaco nie potrafi budować napięcia. A pomimo kategorii R, nie jest też wcale brutalny. Dwie albo trzy w miarę ciekawe scenki to za mało jak na półtorej godziny. Gdyby nie dzieciak, którego miałem ochotę zamordować gołymi rękami, "Noc Oczyszczenia" nie wzbudziłaby we mnie żadnych emocji. Całość jest tak straszliwie bezpłciowa, że aż trudno mi jest uwierzyć w to, że nie jest to produkcja Asylum. Jestem trochę niesprawiedliwy, bo technicznie jest o niebo lepsza od wszystkich produkcji Asylum razem wziętych. Ale co z tego, kiedy fabularnie wcale lepiej nie wypada.
Ocena: 3
PS. Wolę jednak Headey jako blondynkę. Tu za bardzo przypominała mi Larę Flynn Boyle sprzed dekady.
"Noc Oczyszczenia" próbuje ożenić dwa formaty kinowe. Z jednej strony chce być wizją niedalekiej przyszłości, w której to, co dziś wydaje się szczytem absurdu, wtedy jest już normą. Ale nie zainteresowało mnie to w takim stopniu, jak chociażby "Maraton Śmierci" (tak, wiem, że jestem chyba jedyną osobą na świecie, której ten film się podobał). Nie był też grzeszną przyjemnością, jak chociażby "Uciekinier".
Z drugiej strony jest to typowa opowieść o inwazjach na dom, jak "Najście", "Nieznajomi" czy "Azyl". Niestety DeMonaco nie potrafi budować napięcia. A pomimo kategorii R, nie jest też wcale brutalny. Dwie albo trzy w miarę ciekawe scenki to za mało jak na półtorej godziny. Gdyby nie dzieciak, którego miałem ochotę zamordować gołymi rękami, "Noc Oczyszczenia" nie wzbudziłaby we mnie żadnych emocji. Całość jest tak straszliwie bezpłciowa, że aż trudno mi jest uwierzyć w to, że nie jest to produkcja Asylum. Jestem trochę niesprawiedliwy, bo technicznie jest o niebo lepsza od wszystkich produkcji Asylum razem wziętych. Ale co z tego, kiedy fabularnie wcale lepiej nie wypada.
Ocena: 3
PS. Wolę jednak Headey jako blondynkę. Tu za bardzo przypominała mi Larę Flynn Boyle sprzed dekady.
Komentarze
Prześlij komentarz