Higher Ground (2011)
Vera Farmiga na swój reżyserski debiut wybrała portret kobiety. Bohaterkę poznajemy jako małą dziewczynkę i śledzimy jej losy aż do wieku średniego. To opowieść o życiowych wyborach, wypadkach i przypadkach, niepokojach i tragediach, a także radościach i nadziejach. Jest to również opowieść o wierze. Ale nie tej bezgranicznej i ślepej. To raczej opowieść o osobie, która pragnie takiej wiary, ale jej nie dostępuje. Jest zbyt inteligentna, zbyt świadoma siebie, by nie zadawać pytań, by zupełnie bezwiednie przekraczać niepisane ograniczenia. I to jest w tym filmie wspaniałe: ten cichy heroizm, upadanie pod naporem codzienności, a jednak uparte trwanie. I nawet jeśli przestanie być członkinią społeczności wiernych (zakończenie jest dość otwarte i dwuznaczne), to jednak wcale nie jest postacią przegraną.
Farmiga pozytywnie zaskoczyła mnie tym filmem. Jej opowieść jest skromna, cicha, ale doskonale przemyślana. Wiedziała, co chce przekazać i doskonale wypunktowała swoje myśli. Wydarzenia, które w innych rękach łatwo mogły stać się trywialną kliszą, tu mają posmak autentyczności. Solidny debiut. Oby tak dalej.
Ocena: 7
Farmiga pozytywnie zaskoczyła mnie tym filmem. Jej opowieść jest skromna, cicha, ale doskonale przemyślana. Wiedziała, co chce przekazać i doskonale wypunktowała swoje myśli. Wydarzenia, które w innych rękach łatwo mogły stać się trywialną kliszą, tu mają posmak autentyczności. Solidny debiut. Oby tak dalej.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz