La proie (2011)
Ależ ten film jest fajowy! Już dawno żaden obraz, który byłby równie głupi nie dał mi tyle frajdy. Bo też kretynizmów jest tu na pęczki: a to policjanci zapominają do czego służy broń; a to nie wiedzą, jak się ustawia blokady drogowe; a to znów sceny pogoni przypominają biegi przełajowe paralityków; a to znów nieudolne sceny śledzenia samochodami. Patrząc na chłodno film nie ma praktycznie nic do zaoferowania, poza jednym: intrygą.
I chyba w tym tkwi klucz do sukcesu filmu. Przy wszystkich idiotyzmach sama historia bardzo mi się spodobała. Piętrowa układanka intryg i pełen cynizm. Oto główny bohater jest tak ostrożny, że nie ufa nawet swojej żonie, którą kocha. Jest też w sumie porządnym facetem, więc rusza go sumienie, kiedy niewinna osoba jest na jego oczach katowana. Te dwie sceny, choć u ich podstaw leżą szlachetne pobudki, okazują się powodem największej tragedii bohatera. To, co następuje potem oglądałem z naprawdę wielką przyjemnością.
Liczę, że kiedyś powstanie amerykański remake, który zachowa ducha historii, a jednocześnie naprawi błędy formalne francuskiej produkcji.
Ocena: 7
I chyba w tym tkwi klucz do sukcesu filmu. Przy wszystkich idiotyzmach sama historia bardzo mi się spodobała. Piętrowa układanka intryg i pełen cynizm. Oto główny bohater jest tak ostrożny, że nie ufa nawet swojej żonie, którą kocha. Jest też w sumie porządnym facetem, więc rusza go sumienie, kiedy niewinna osoba jest na jego oczach katowana. Te dwie sceny, choć u ich podstaw leżą szlachetne pobudki, okazują się powodem największej tragedii bohatera. To, co następuje potem oglądałem z naprawdę wielką przyjemnością.
Liczę, że kiedyś powstanie amerykański remake, który zachowa ducha historii, a jednocześnie naprawi błędy formalne francuskiej produkcji.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz