Solange Du hier bist (2006)
Ciche spotkania Samotności ze Śmiercią. Samotność ma tu postać starca. Jego życiem są fotografie, w których świat przenika, by spotykać wyimaginowanych ludzi. Zapewne ma kontakt z "normalną rzeczywistością", ale w filmie sugeruje to jedna tylko scena. I nie jest to relacja intymna. Samotność żyje przeszłością, tym co było i co mogłoby być. Żywi się produktami własnej wyobraźni. Śmierć ma tu postać młodzieńca. Nieprzewidywalnego, z pozoru beztroskiego, ale kryjącego w sobie pokłady mroku, które od czasu do czasu przebijają się na powierzchnię. Jest w nim ból, pragnienie autodestrukcji, którego substytutem jest relacja ze starcem. Ale i dla Śmierci głównym pożywieniem są opowieści i gry wyobraźni. To sprawia, że choć są dla siebie wrogami, to jednocześnie wciąż do siebie wracają.
Ciche, minimalistyczne kino. Całość rozgrywa się w zasadzie w jednej lokacji. Na ekranie mamy tylko dwójkę aktorów. Ale reżyserowi udało się zbudować właściwy klimat i tym przykuć moją uwagę. Na ekranie niewiele się dzieje, ale to nie ma dla mnie znaczenia. "Solange Du hier bist" zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczyło.
Ocena: 7
Ciche, minimalistyczne kino. Całość rozgrywa się w zasadzie w jednej lokacji. Na ekranie mamy tylko dwójkę aktorów. Ale reżyserowi udało się zbudować właściwy klimat i tym przykuć moją uwagę. Na ekranie niewiele się dzieje, ale to nie ma dla mnie znaczenia. "Solange Du hier bist" zdecydowanie pozytywnie mnie zaskoczyło.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz