여자, 정혜 (2004)
Studium cierpienia i niemego bólu. Główna bohaterka wydaje się zwyczajną dziewczyną. Pracuje na poczcie. Miała narzeczonego, z którym nagle zerwała z niejasnych powodów. Teraz żyje samotnie, wspominając zmarłą niedawno matkę, chodząc z kumpelami na wieczorne spotkania i opiekując się przygarniętym z ulicy kociakiem. Nie ma żadnych powodów, by uważać, że coś z nią jest nie tak. Owszem, od czasu do czasu ujawnia jakieś dziwactwo albo też za niestosowne uzna zupełnie normalne zachowanie sprzedawcy. Ale któż z nas nie ma swoich małych ekscentryczności? Prawdę reżyser odkrywa powoli, przygotowując scenę pod dramatyczny finał, który jednak nigdy nie nastąpi. Twórca okazuje się mimo wszystko optymistą i nawet otwarte zakończenie nic w tym względzie nie zmienia.
Muszę powiedzieć, że jestem trochę rozczarowany ty,m filmem. Minimalistyczne kino musi mieć to "coś", żeby nie wydawać się po prostu nudnym. Tu niestety tego "czegoś" zabrakło. Reżyser przedłuża jak tylko może ujawnienie faktu, że nie ma widzowi nic ciekawego do powiedzenia. Jego film składa się z samych oczywistych oczywistości. Kiedy więc pojawiły się napisy końcowe, moją jedyną reakcją było: "to wszystko?".
Ocena: 6
Muszę powiedzieć, że jestem trochę rozczarowany ty,m filmem. Minimalistyczne kino musi mieć to "coś", żeby nie wydawać się po prostu nudnym. Tu niestety tego "czegoś" zabrakło. Reżyser przedłuża jak tylko może ujawnienie faktu, że nie ma widzowi nic ciekawego do powiedzenia. Jego film składa się z samych oczywistych oczywistości. Kiedy więc pojawiły się napisy końcowe, moją jedyną reakcją było: "to wszystko?".
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz