Πεθαίνω για σένα (2009)
Greckie kino jest mi kompletnie nieznane. Bo też trudno uznać to, co do Polski z Grecji dociera za próbkę reprezentatywną dla tamtejszej kinematografii. Dlatego też postanowiłem obejrzeć coś bardziej "normalnego" niż "Kieł". Oczywiście okazało się, że poziom jest taki sam, jak u nas.
Komedyjka "Pethaino gia sena!" to przypowieść o egoizmie, który jest śmiertelną przywarą. Zaświadczyć może o tym trup sympatycznego nauczyciela fizyki, który jest narratorem tej historii. Odkrywa on przed widzami to, jak z żyjącego faceta stał się duchem.
Wszystko zaczęło się od Zoe, która o mały włos rozjechałaby go swoim samochodem. I choć w tym momencie go nie zabiła, w rzeczywistości właśnie wtedy Apostolis stał się trupem. Bowiem za sprawą tego wypadku wkroczył do świata rodziny Zoe. Ona sama już wkrótce wda się z nim w romans. Jej mąż, policjant kierujący ruchem, oszaleje na jego punkcie, uznając go za swoją muzę, dzięki której napisze przebój dla czołowego greckiego pieśniarza. Zaśjej syn Vangelis będzie widział w Apostolisie nie swojego korepetytora, lecz obiekt pierwszej miłości. Oczywiście każde z nich chce Apostolisa zagarnąć dla siebie. Kiedy okaże się, że muszą się nim dzielić, rezultat można sobie łatwo wyobrazić... choć, jak się okazuje, nie do końca.
"Pethaino gia sena!" jako komedia nie jest wcale taka zabawna. Powiedziałbym raczej, że jest głupkowata. Owszem, lekka, ale śmiałem się tylko za sprawą zabójcy-amatora w koszulce "ratujmy ptaki", który nieumyślnie właśnie ptaki zabija. A jednak było to ciekawe doświadczenie. Miło przekonać się na własne oczy, że Grecy kręcą nie tylko duszne, klaustrofobiczne kino artystyczne.
Ocena: 5
Komedyjka "Pethaino gia sena!" to przypowieść o egoizmie, który jest śmiertelną przywarą. Zaświadczyć może o tym trup sympatycznego nauczyciela fizyki, który jest narratorem tej historii. Odkrywa on przed widzami to, jak z żyjącego faceta stał się duchem.
Wszystko zaczęło się od Zoe, która o mały włos rozjechałaby go swoim samochodem. I choć w tym momencie go nie zabiła, w rzeczywistości właśnie wtedy Apostolis stał się trupem. Bowiem za sprawą tego wypadku wkroczył do świata rodziny Zoe. Ona sama już wkrótce wda się z nim w romans. Jej mąż, policjant kierujący ruchem, oszaleje na jego punkcie, uznając go za swoją muzę, dzięki której napisze przebój dla czołowego greckiego pieśniarza. Zaśjej syn Vangelis będzie widział w Apostolisie nie swojego korepetytora, lecz obiekt pierwszej miłości. Oczywiście każde z nich chce Apostolisa zagarnąć dla siebie. Kiedy okaże się, że muszą się nim dzielić, rezultat można sobie łatwo wyobrazić... choć, jak się okazuje, nie do końca.
"Pethaino gia sena!" jako komedia nie jest wcale taka zabawna. Powiedziałbym raczej, że jest głupkowata. Owszem, lekka, ale śmiałem się tylko za sprawą zabójcy-amatora w koszulce "ratujmy ptaki", który nieumyślnie właśnie ptaki zabija. A jednak było to ciekawe doświadczenie. Miło przekonać się na własne oczy, że Grecy kręcą nie tylko duszne, klaustrofobiczne kino artystyczne.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz