A Field in England (2013)

Najnowszy film Bena Wheatleya zaczyna się tam, gdzie kończyły się jego poprzednie obrazy. I chyba w tym tkwi problem "A Field in England". Po jego obejrzeniu dochodzę do wniosku, że to, co najbardziej podoba mi się w jego obrazach, to stopniowe zaciskanie pętli wokół widza. Poprzednio zaczynał zawsze dość "normalnie", by stopniowo odsłaniać przed nami coraz głębsze pokłady dziwactw. I to właśnie było takie fascynujące, to nieuchronne, lecz z początku niezauważalne, przekraczania granicy szaleństwa.


Tymczasem w "A Field in England" granica zostaje przekroczona już w pierwszej minucie. Kraina żywych i tego, co normalne, zostaje daleko w tyle już w momencie, kiedy jeden z głównych bohaterów padnie, by po chwili zupełnie inaczej rozegrać tę samą scenę. Nie ma więc żadnej tajemnicy, nie ma uśpienia widza; szaleństwo, które później rozgrywa się na oczach widza, nie zaskakuje. Kiedy bowiem od początku wiesz, jakie są reguły, nawet najbardziej absurdalna scena staje się normalna, bo zgodna ze zmienionymi zasadami. I przez to dzieło Wheatleya sporo traci.

Oczywiście pozostaje nadal dużo dobrego. Sam pomysł, by myślenie magiczne, tak popularne w XVII wieku, wpleść w historię kilku uczestników wojny domowej, jest już dużym plusem. Szkoda więc, że zamknięty został on w scenerii krainy śmierci. Bez tego ustawienia akcji, pomysł robiłby lepsze wrażenie.

Wheatley nawet w tak skromnej produkcji i do tego czarno-białej był w stanie przemycić kilka krwawych scenek, co też fajnie wyglądało. Ogólnie jednak za bardzo przypominało mi to rzeczy Jodorovsky'ego sprzed paru dekad. A przez to trudno było mi się pozbyć wrażenia deja vu.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)