The Good Doctor (2011)

Strzeżcie się troskliwych lekarzy. To przesłanie jest jedyną rzeczą, jaką wyniosłem z filmu. I nie jest to przesłanie zbyt oryginalne. Bo czyż przysłowie nie mówi: "cicha woda brzegi rwie"?


I właśnie o tym jest "Dobry doktor". Główny bohater wydaje się na pierwszy rzut oka człowiekiem miłym i sympatycznym. Niestety Bóg (albo natura) pokarał go wyglądem, który nijak ma się do jego charakteru. Jego umiejętność nawiązywania kontaktu z drugim człowiekiem nie przekracza granic prostej imitacji. Dlatego też najlepiej sprawdza się w sytuacji skodyfikowanej, jaką jest wywiad lekarski. Zdecydowanie gorzej wypada już w sytuacjach improwizacji (jak np. na stołówce), gdzie szybko staje się outsiderem. Owszem, po części można to zrzucić na karb tego, że jest nowy w szpitalu, ale nie wszystkie reakcje da się w ten schemat wpisać.

Twórcy chcieli chyba pokazać jak banalne jest zło czające się w człowieku. Pewnie dlatego zachowanie głównego bohatera pozbawione jest demonicznej otoczki. Sprawia raczej wrażenie nieświadomego, wynikającego z lęku, kompleksów, pragnienia szacunku. I może właśnie dlatego jest tak niebezpieczne, bowiem każdy człowiek ma jakieś słabości. Szkoda więc, że twórcom nie udało się tego w "Dobrym doktorze" właściwie pokazać. Zamiast tego męczyli mnie i wynudzili, a pod koniec zdumieli kiczowatą sekwencją, która pojawia się zupełnie od czapy.

Ocena: 4

Komentarze

  1. Widziałam całkiem niedawno do dziełko. Potencjał jest, ale słabo wykorzystany. Wiało nudą, ale mimo wszystko, wytrzymałam do końca. Niestety, końcówka, przypieczętowała tylko beznadziejność filmu.
    Dobry był pomysł, jak zauważasz, by pokazać, albo przypomnieć, że zło przeważnie ma łagodną twarz (przysłowiowe już - taki miły był,taki porządny, zawsze mówił "dzień dobry", a jednak zabił).
    Dla mnie "prawdą objawioną" filmu był stosunek lekarzy do nowego, młokosa lekarza na oddziale - mainowicie kiedy zyskuje szacunek i zrozumienie u towarzyszy broni? Ano wtedy, gdy zabije, ups! gdy umrze mu pod ręką, pierwszy pacjent! No, to jest bardzo pocieszające dla pacjentów i jakże tłumaczące tzw/ "solidarność zawodową" lekarzy. Zamiast bury i nagany - głaskanie po głowie i wielkie współczucie, oczywiście nie dla pacjenta. Niech ich dunder świśnie, ale tak to chyba jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, właśnie. Zapomniałem o tym wspomnieć. Rzeczywiście to była ciekawa lekcja. Pielęgniarki się na ciebie uwzięły? Lekarze cię ignorują? Jest na to prosty sposób. Niech ci umrze pacjent. Wystarczy jeden zgon, a stosunek współpracowników zmieni się o 180 stopni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)