Westler (1985)
Wielka szkoda, że nie znam komunistycznego Berlina. Wtedy "Westler" miałby dla mnie jakąś wartość. Byłby bowiem interesującą kroniką miasta podzielonego przez ideologię i to widzianą z perspektywy człowieka z Zachodu. Dziś jedyną ciekawostką są amatorskie zdjęcia kręcone z ukrycia, bez dźwięku. Ekipa pewnie udawała zwykłych turystów, żeby tylko wśród komunistów kręcić autentyczne zdjęcia.
W połowie lat 80. musiało to być ekscytujące przeżycie, mające posmak niebezpieczeństwa, robienia czegoś nielegalnego. Dziś niestety został sam film. Bez kontekstu jest to po prostu chałupnicza robótka, która z trudem zasługuje na miano filmu kinowego. Naiwna historyjka, zerowe aktorstwo i absurdalnie nadęte dialogi. Nie bardzo wiem, czy to miała być wprawka z purnonsensu, czy też reżyser naprawdę uważał, że te wszystkie górnolotne, pseudofilozoficzne teksty będą wartościowym dodatkiem.
W sumie jedyna rzecz, jak mi się w całym filmie spodobała to pojawiająca się na początku piosenka "Price to Be Free".
Ocena: 2
W połowie lat 80. musiało to być ekscytujące przeżycie, mające posmak niebezpieczeństwa, robienia czegoś nielegalnego. Dziś niestety został sam film. Bez kontekstu jest to po prostu chałupnicza robótka, która z trudem zasługuje na miano filmu kinowego. Naiwna historyjka, zerowe aktorstwo i absurdalnie nadęte dialogi. Nie bardzo wiem, czy to miała być wprawka z purnonsensu, czy też reżyser naprawdę uważał, że te wszystkie górnolotne, pseudofilozoficzne teksty będą wartościowym dodatkiem.
W sumie jedyna rzecz, jak mi się w całym filmie spodobała to pojawiająca się na początku piosenka "Price to Be Free".
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz