Worried About the Boy (2010)
Nigdy nie byłem fanem Boya George'a. OK, Culture Club miało jedną czy dwie fajne piosenki, ale ta obsesja świata na jego punkcie to dla mnie zagadka. Jeśli liczyłem na to, że "Kłopotliwy chłopak" pomoże mi ją rozwikłać, to się niestety przeliczyłem. Film zostawił mnie jeszcze bardziej skołowanego.
Boy George jawi się tu jako dzieciak bez celu i perspektyw i jest z tego zadowolony. Ma troszczących się o niego rodziców (co biorąc pod uwagę to, kim był, w tamtych czasach nie było zbyt częstą rodzicielską postawą). Dryfuje na fali życia i ma jakiś niesłychany fart, że akurat fala zesłała go na wyspę globalnej sławy. To, że nie przetrwał tam zbyt długo, to już inna sprawa i jest w dużej mierze sam sobie winny. Jednak to, co mnie zdumiewa najbardziej to jego związki, najpierw z Kirkiem Brandonem, a potem z Jonem Mossem. Film nie pozwolił mi zrozumieć, jak ci dwaj, w zasadzie heteroseksualni faceci, ulegli czarowi Boya George'a.
Oddzielna sprawa to Douglas Booth. Wow, ten chłopak ma naprawdę talent! To, co wyprawia na ekranie jest niesamowite. Rewelacyjna kreacja i od teraz na pewno będę miał go na oku. Fajnie też było zobaczyć Richarda Maddena w innym kostiumie niż króla Robba Starka. To on ma najlepszy moment w całym filmie: scena pod koniec, w studiu BBC tuż przed Występę Culture Club. Piękne ujęcie!
Jak na film o piosenkarzu, "Kłopotliwy chłopak" prawie w ogóle nie podpiera się muzyką. Owszem, jest obecna, ale raczej na drugim planie i tylko z rzadka zwraca na siebie uwagę. To mnie trochę zdziwiło i rozczarowało. Liczyłem na całkiem niezły soundtrack, mieszankę punku, reggae i elektroniki.
Ocena: 6
Boy George jawi się tu jako dzieciak bez celu i perspektyw i jest z tego zadowolony. Ma troszczących się o niego rodziców (co biorąc pod uwagę to, kim był, w tamtych czasach nie było zbyt częstą rodzicielską postawą). Dryfuje na fali życia i ma jakiś niesłychany fart, że akurat fala zesłała go na wyspę globalnej sławy. To, że nie przetrwał tam zbyt długo, to już inna sprawa i jest w dużej mierze sam sobie winny. Jednak to, co mnie zdumiewa najbardziej to jego związki, najpierw z Kirkiem Brandonem, a potem z Jonem Mossem. Film nie pozwolił mi zrozumieć, jak ci dwaj, w zasadzie heteroseksualni faceci, ulegli czarowi Boya George'a.
Oddzielna sprawa to Douglas Booth. Wow, ten chłopak ma naprawdę talent! To, co wyprawia na ekranie jest niesamowite. Rewelacyjna kreacja i od teraz na pewno będę miał go na oku. Fajnie też było zobaczyć Richarda Maddena w innym kostiumie niż króla Robba Starka. To on ma najlepszy moment w całym filmie: scena pod koniec, w studiu BBC tuż przed Występę Culture Club. Piękne ujęcie!
Jak na film o piosenkarzu, "Kłopotliwy chłopak" prawie w ogóle nie podpiera się muzyką. Owszem, jest obecna, ale raczej na drugim planie i tylko z rzadka zwraca na siebie uwagę. To mnie trochę zdziwiło i rozczarowało. Liczyłem na całkiem niezły soundtrack, mieszankę punku, reggae i elektroniki.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz