Ninja (2009)
"Ninja" trafił w moją sentymentalną strunę. Kiedyś oglądałem tego rodzaju filmy hurtowo. Ale potem VHS-y wypadły z obiegu, a wraz z nimi jakoś minęła mi ochota na kino kopane. Film Isaac Florentine doskonale wpisuje się w tamte produkcje i może dlatego oglądałem "Ninję" z taką przyjemnością.
Gdybym miał oceniać "Ninję" obiektywnie, tu musiałbym go uznać za straszną kichę. Fabuła ledwo się klei, a i tak pełno jest dziur i nielogiczności (skąd na przykład Temple wie, gdzie dokonana będzie wymiana i jak się Masazuka zorientował, że na niego też dybią?). Na szczęście film został tak zrobiony, że lewa półkula mogła sobie odpocząć i wyłączyłem myślenie. Potraktowałem całość jako testosteronową bajeczkę z fajnie kopiącym Adkinsem. I to wystarczyło, by dać mi satysfakcję.
Ocena: 6
Gdybym miał oceniać "Ninję" obiektywnie, tu musiałbym go uznać za straszną kichę. Fabuła ledwo się klei, a i tak pełno jest dziur i nielogiczności (skąd na przykład Temple wie, gdzie dokonana będzie wymiana i jak się Masazuka zorientował, że na niego też dybią?). Na szczęście film został tak zrobiony, że lewa półkula mogła sobie odpocząć i wyłączyłem myślenie. Potraktowałem całość jako testosteronową bajeczkę z fajnie kopiącym Adkinsem. I to wystarczyło, by dać mi satysfakcję.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz