Machete Kills (2013)
"Maczeta zabija" powinna robić na mnie równie pozytywne wrażenie, co część pierwsza. W końcu, kiedy myślę o poszczególnych elementach, film wypada świetnie. Bichir jest świetny jako szaleniec. Gibson cudownie gra rolę proroka/zbawiciela/niszczyciela światów. Sofía Vergara jako Desdemona – absolutne cudo. I fajnie było zobaczyć w końcu Zarora w amerykańskiej produkcji. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Do tego wszystkiego cała masa odniesień do kina i do osobistych biografii występujących w nim gwiazd. Wszyscy śmieją się z samych siebie bez żadnej krępacji.
A jednak złączone w jedną całość te świetne elementy zamiast zyskać na wartości, mocno tracą. Film jest zbyt "czysty" wizualnie, przez co zamiast do produkcji z lat 70. z nurtu sexplotation, bliżej mu do idiotyzmów ze stajni Asylum. "Maczeta zabija" nie ma też właściwego tempa. Niby cały czas coś się dzieje, ale jednocześnie co chwilę łapałem się na tym, że się nudzę. W sumie film wydał mi się raczej sequelem (i to niezbyt udanym) "Hot Shots 2", niż kontynuacją "Maczety".
Ocena: 4
A jednak złączone w jedną całość te świetne elementy zamiast zyskać na wartości, mocno tracą. Film jest zbyt "czysty" wizualnie, przez co zamiast do produkcji z lat 70. z nurtu sexplotation, bliżej mu do idiotyzmów ze stajni Asylum. "Maczeta zabija" nie ma też właściwego tempa. Niby cały czas coś się dzieje, ale jednocześnie co chwilę łapałem się na tym, że się nudzę. W sumie film wydał mi się raczej sequelem (i to niezbyt udanym) "Hot Shots 2", niż kontynuacją "Maczety".
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz