Thor: The Dark World (2013)
Drugi "Thor" to doskonały przykład filmu, z którego nic się nie wynosi, który zapomina się minutę po zakończeniu, ale który ogląda się całkiem dobrze. Jest dynamiczny. Ma jakiś tam humor, jakąś fabułę i sporo akcji. Rzecz nie ma większego sensu w skali makro. Gdyby nie scena po napisach, film mógłby w uniwersum Marvela nie istnieć. Problemem jest też jego największy atut, czyli Loki. Wydaje się, że Marvel nie ma pomysłu na tę postać i zamiast rozwijać ją konsekwentnie, idzie na żywioł, wykorzystując go jako uniwersalną zapchajdziurę. Fakt, sprawdza się w tym idealnie, ale potencjał ma na coś znacznie większego.
Jednak za największy plus uznaję to, co Taylor uczynił z postacią Jane. W pierwszym filmie była to bohaterka, która o mało nie zniszczyła filmu, była tak irytująca. Tu jest jej więcej, ale irytuje jakby mniej. Co prawda nadal jest najbardziej mdłą z kobiecych postaci, ale widać poprawę. Swoją drogą psychoanalitycy mieliby używanie: fakt, że otoczony twardymi kobietami Thor wybiera sobie dziewojkę, która nawet obdarzona supermocą jest totalną mimozą, jest wielce symptomatyczne.
Ocena: 6
Jednak za największy plus uznaję to, co Taylor uczynił z postacią Jane. W pierwszym filmie była to bohaterka, która o mało nie zniszczyła filmu, była tak irytująca. Tu jest jej więcej, ale irytuje jakby mniej. Co prawda nadal jest najbardziej mdłą z kobiecych postaci, ale widać poprawę. Swoją drogą psychoanalitycy mieliby używanie: fakt, że otoczony twardymi kobietami Thor wybiera sobie dziewojkę, która nawet obdarzona supermocą jest totalną mimozą, jest wielce symptomatyczne.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz