Una pistola en cada mano (2012)
Dzień niezręcznych rozmów. Gay znów opowiada o mężczyznach. Tym razem są już dojrzali, po przejściach. Wydawać by się mogło, że bogaci w życiowe doświadczenie są w końcu zdolni stanąć pewnie na swoich nogach. Ale nic bardziej błędnego. Ten film złożony jest z serii spotkań i rozmów. Każda z nich ujawnia kompleksy, lęki, problemy, wady. A przede wszystkim niezręczność, jaka nieuchronnie pojawia się w relacji z drugą osobą. Rodzi ją niemożność powiedzenia tego, co chciałoby się powiedzieć lub też zbytnie odsłonięcie siebie w najmniej odpowiednim momencie, co prowadzi do zranienia.
"Wieczni kowboje" to kino bardzo teatralne. Może nawet za bardzo. Ale każde ze spotkań rozpatrywane z osoba jest świetne. Znakomita obsada potrafiła przekształcić rozmowy w maleńkie cacuszka. Mimo że wszystkie sekwencje bazują na rozmowach, wiele rozgrywa się tu między słowami. Jak choćby w pierwszej rozmowie, gdzie do końca nie wiedziałem, kim dla siebie przed laty byli jej bohaterowie. Albo genialna spotkanie męża z kochankiem żony, kiedy ten pierwszy orientuje się, kim jest ten drugi. Świetna jest też scena z Eduardem Noriegą, który dostaje niezłą lekcję etykiety.
Problem polega na tym, że zgromadzone w jednym miejscu i czasie prowadzą do dewaluacji swoich wartości. Jako seria krótkich metraży projekt chyba sprawdziłby się lepiej. A może po prostu jestem zawiedziony, że film z obsadą moich marzeń nie jest arcydziełem?
Ocena: 6
"Wieczni kowboje" to kino bardzo teatralne. Może nawet za bardzo. Ale każde ze spotkań rozpatrywane z osoba jest świetne. Znakomita obsada potrafiła przekształcić rozmowy w maleńkie cacuszka. Mimo że wszystkie sekwencje bazują na rozmowach, wiele rozgrywa się tu między słowami. Jak choćby w pierwszej rozmowie, gdzie do końca nie wiedziałem, kim dla siebie przed laty byli jej bohaterowie. Albo genialna spotkanie męża z kochankiem żony, kiedy ten pierwszy orientuje się, kim jest ten drugi. Świetna jest też scena z Eduardem Noriegą, który dostaje niezłą lekcję etykiety.
Problem polega na tym, że zgromadzone w jednym miejscu i czasie prowadzą do dewaluacji swoich wartości. Jako seria krótkich metraży projekt chyba sprawdziłby się lepiej. A może po prostu jestem zawiedziony, że film z obsadą moich marzeń nie jest arcydziełem?
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz