Death Race: Inferno (2012)
Kino akcji to z pozoru gatunek banalnie prosty do realizacji. Nie wymaga bowiem zbyt wiele. Wystarczy dużo akcji i paru wyrazistych bohaterów, którym owe akcje się przydarzają. Kiedy film to ma, całą resztę można wybaczyć: i czerstwe dialogi, i dziury w scenariuszu, a nawet wpadki realizacyjne. Niestety "Wyścig śmierci: Piekło" udowadnia, że te niewielkie wymagania przerastają niektórych twórców.
"Piekło" jest po prostu nudne. Historyjka jest beznadziejna, choć pod koniec okazuje się, że mogła być o wiele ciekawsza. Trejo siedzi pokornie na trzecim planie. A Dougray Scott, którego lubię, tu się ośmiesza w roli czarnego charakteru. Jest jeszcze bezbarwny Luke Goss. Jego Frankenstein nie jest w stanie wykrzesać z siebie choć trochę entuzjazmu, a co dopiero mówić o widzach. Najgorsze są jednak same sceny wyścigów. Pokazane zostały bez żadnej wyobraźni. Wyglądają raczej jak making-of a nie faktyczny film. Kiepski montaż, słaba choreografia i brak tempa. Chwilami miałem wrażenie, że oglądanie rosnącego drzewa byłoby bardziej ekscytujące.
Ocena: 3
"Piekło" jest po prostu nudne. Historyjka jest beznadziejna, choć pod koniec okazuje się, że mogła być o wiele ciekawsza. Trejo siedzi pokornie na trzecim planie. A Dougray Scott, którego lubię, tu się ośmiesza w roli czarnego charakteru. Jest jeszcze bezbarwny Luke Goss. Jego Frankenstein nie jest w stanie wykrzesać z siebie choć trochę entuzjazmu, a co dopiero mówić o widzach. Najgorsze są jednak same sceny wyścigów. Pokazane zostały bez żadnej wyobraźni. Wyglądają raczej jak making-of a nie faktyczny film. Kiepski montaż, słaba choreografia i brak tempa. Chwilami miałem wrażenie, że oglądanie rosnącego drzewa byłoby bardziej ekscytujące.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz