El reloj (2008)
Jakież to było urocze. I jak dużo powiedziało mi o Marco Bergerze. Jego krótkometrażowy debiut zawiera sporo elementów, które znaleźć można w jego najnowszym filmie "Hawaii". Jest więc zabawkowy projektor do slajdów i te same (chyba, w każdym razie bardzo podobne) drzwi do łazienki. Sama relacja dwójki głównych bohaterów jest też prawie identyczna.
"El reloj" zawiera w sobie to, co stanie się najsilniejszym punktem twórczości Bergera – ukazywanie uczuć samym obrazem bez konieczności mówienia o tym. Juan Pablo i Javier to piękna w swym niespełnieniu, niewypowiedzeniu, para. Doskonale spisali się też młodzi aktorzy, którzy z wyczuciem odegrali powierzone im role.
Jednak to, co zwróciło moją uwagę, to humor, którego w filmach pełnometrażowych Bergera prawie nie widać. Tu jego źródłem jest kuzyn Juana Pabla i to, co ogląda (raz jakiś niemiecki program, raz francuski). Nie wiem, może to tylko mnie śmieszy, ale naprawdę wydało mi się to zabawne.
Ocena: 7
"El reloj" zawiera w sobie to, co stanie się najsilniejszym punktem twórczości Bergera – ukazywanie uczuć samym obrazem bez konieczności mówienia o tym. Juan Pablo i Javier to piękna w swym niespełnieniu, niewypowiedzeniu, para. Doskonale spisali się też młodzi aktorzy, którzy z wyczuciem odegrali powierzone im role.
Jednak to, co zwróciło moją uwagę, to humor, którego w filmach pełnometrażowych Bergera prawie nie widać. Tu jego źródłem jest kuzyn Juana Pabla i to, co ogląda (raz jakiś niemiecki program, raz francuski). Nie wiem, może to tylko mnie śmieszy, ale naprawdę wydało mi się to zabawne.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz