Endless Love (2014)
Miłość romantyczna w naszej kulturze funkcjonuje w zasadzie w jednym tylko wariancie: to młodzieńcza miłość oślepiająca, totalna, bezkompromisowa. To uczucie egoistyczne, destrukcyjne, ale jednocześnie zawierające w sobie najczystszy pierwiastek życia. To jeden z najsilniejszych narkotyków. Sprawia on, że nie tylko "korzystamy" na tym uczuciu, kiedy dotyczy nas bezpośrednio, ale możemy się nim "żywić" także wtedy, kiedy dotyczy innych.
Kiedy Jade zakochuje się ze wzajemnością w Davidzie, ich uczucie nie tylko obezwładni ich samych, lecz wpłynie pozytywnie na życia brata i matki Jade. Tylko ojciec znajdzie w sobie siłę, by się oprzeć sile uczucia, ale to dlatego, że on też kocha miłością bez końca, kocha swojego syna, który zmarł na raka. Miłość jest tu destrukcją, ale niszcząc zarazem pozwala budować... jednak wyłącznie wtedy, kiedy obdarzona miłością osoba żyje. Nekrofilia może już tylko niszczyć.
Główny wątek filmu to bajeczka o młodych zakochanych. Choć chyba powinienem napisać "młodych". Cudzysłów nie jest tu bez znaczenia, trudno bowiem uwierzyć w to, że Alex Pettyfer dopiero skończył liceum. Ten wątek jest poprowadzony bez żadnego pomyślunku. Jego jedyną wartością jest muzyczna set-lista, jaką przygotowano do zilustrowania kolejnych etapów ich związku. Na szczęście, film ma też inne, ciekawsze wątki. Mnie najbardziej zainteresował wątek rodziców Jade, głównie dlatego że spodobała mi się kreacja Joely Richardson. Opowieść o miłosnym żarze, który musi opierać się okrutnym kolejom losu nie jest tak oczywista, jak główny wątek, a i sami bohaterowie są zdecydowanie mniej jednoznaczni od Jade i Davida. Dzięki wsparciu na drugim planie, całość miło mnie zaskoczyła. Myślałem, że będzie to gniot równie zły, co "Zimowa opowieść".
Ocena: 6
Kiedy Jade zakochuje się ze wzajemnością w Davidzie, ich uczucie nie tylko obezwładni ich samych, lecz wpłynie pozytywnie na życia brata i matki Jade. Tylko ojciec znajdzie w sobie siłę, by się oprzeć sile uczucia, ale to dlatego, że on też kocha miłością bez końca, kocha swojego syna, który zmarł na raka. Miłość jest tu destrukcją, ale niszcząc zarazem pozwala budować... jednak wyłącznie wtedy, kiedy obdarzona miłością osoba żyje. Nekrofilia może już tylko niszczyć.
Główny wątek filmu to bajeczka o młodych zakochanych. Choć chyba powinienem napisać "młodych". Cudzysłów nie jest tu bez znaczenia, trudno bowiem uwierzyć w to, że Alex Pettyfer dopiero skończył liceum. Ten wątek jest poprowadzony bez żadnego pomyślunku. Jego jedyną wartością jest muzyczna set-lista, jaką przygotowano do zilustrowania kolejnych etapów ich związku. Na szczęście, film ma też inne, ciekawsze wątki. Mnie najbardziej zainteresował wątek rodziców Jade, głównie dlatego że spodobała mi się kreacja Joely Richardson. Opowieść o miłosnym żarze, który musi opierać się okrutnym kolejom losu nie jest tak oczywista, jak główny wątek, a i sami bohaterowie są zdecydowanie mniej jednoznaczni od Jade i Davida. Dzięki wsparciu na drugim planie, całość miło mnie zaskoczyła. Myślałem, że będzie to gniot równie zły, co "Zimowa opowieść".
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz