Meth Head (2013)
Matko jedyna, cóż to był za gniot! Tak złego filmu o narkomanii chyba nigdy w życiu nie widziałem. A ponoć "Ćpun" zdobywał nagrody na różnych festiwalach. Jeśli tak rzeczywiście było, to naprawdę współczuję widzom tychże festiwali. Jeżeli bowiem "Ćpun" był najlepszym punktem programu, to reszta musiała być przerażająco zła.
W "Ćpunie" nie ma ani jednej rzeczy, którą można byłoby choć trochę pochwalić. Wszystko jest tu złe, koszmarne, przeraźliwie głupie lub też zajeżdża przegniłą kalką. Mam wrażenie, że oglądałem film zrealizowany przez przedszkolaków, tak nieudolnie całość została zagrana. A już dialogi i kolejne sceny! Nawet w antynarkotykowym filmiku edukacyjnym nie znajdzie się takich sucharów jak tutaj.
Być może twórcy specjalnie tak skonstruowali ten film. Być może chcieli wywołać w widzach tę samą reakcję fizyczną, jaką wywołuje długie zażywanie metamfetaminy. Bo też "Ćpun" naprawdę wywołuje ból. Nie mogłem wysiedzieć spokojnie, wiłem się na fotelu kinowym cierpiąc niewyobrażalne katusze, bo po każdej głupocie, kiedy to myślałem, że twórcy upadli najniżej, jak tylko się da, okazywało się, że kolejna scena oferuje kretynizm jest jeszcze większy, a pod dnem znajduje się czarna dziura, w którą wpadałem raz za razem. I tak do samego końca.
Ponoć "Ćpun" inspirowany jest prawdziwą historią faceta, który zresztą zagrał mały epizod. Ale naprawdę jest mi w to trudno uwierzyć. "Ćpun" to kino powierzchowne, banalne, głupie, a przede wszystkim puste. Już chyba lepiej jest zostać ćpunem, niż wybrać się na "Ćpuna" do kina.
Szczerze odradzam.
Ocena: 1
W "Ćpunie" nie ma ani jednej rzeczy, którą można byłoby choć trochę pochwalić. Wszystko jest tu złe, koszmarne, przeraźliwie głupie lub też zajeżdża przegniłą kalką. Mam wrażenie, że oglądałem film zrealizowany przez przedszkolaków, tak nieudolnie całość została zagrana. A już dialogi i kolejne sceny! Nawet w antynarkotykowym filmiku edukacyjnym nie znajdzie się takich sucharów jak tutaj.
Być może twórcy specjalnie tak skonstruowali ten film. Być może chcieli wywołać w widzach tę samą reakcję fizyczną, jaką wywołuje długie zażywanie metamfetaminy. Bo też "Ćpun" naprawdę wywołuje ból. Nie mogłem wysiedzieć spokojnie, wiłem się na fotelu kinowym cierpiąc niewyobrażalne katusze, bo po każdej głupocie, kiedy to myślałem, że twórcy upadli najniżej, jak tylko się da, okazywało się, że kolejna scena oferuje kretynizm jest jeszcze większy, a pod dnem znajduje się czarna dziura, w którą wpadałem raz za razem. I tak do samego końca.
Ponoć "Ćpun" inspirowany jest prawdziwą historią faceta, który zresztą zagrał mały epizod. Ale naprawdę jest mi w to trudno uwierzyć. "Ćpun" to kino powierzchowne, banalne, głupie, a przede wszystkim puste. Już chyba lepiej jest zostać ćpunem, niż wybrać się na "Ćpuna" do kina.
Szczerze odradzam.
Ocena: 1
Trochę przeszkadza brak konkretów, ale tak to ok.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale sama myśl o tym filmie wywołuje o mnie dreszcz wstrętu. Gwarantuję Ci jednak, że każda klisza z opowieści o narkomanach, jaką możesz sobie tylko przypomnieć, została w "Ćpunie" odegrana. Choć słowo "odegrana" jest tu wyraźnie zastosowane na wyrost. Byłem w szoku widząc, z jaką amatorszczyzną wszyscy podchodzili do ról. A przecież Haas to nie jakiś tam debiutant. Wydawało mi się, że jest to facet mający poukładane w głowie i potrafiący skorzystać ze swojego talentu.
Usuń