The Other Woman (2014)
Na "Inną kobietę" wybierałem się z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony Cameron Diaz w obsadzie wyglądała bardzo zachęcająco. Ostatnio ma dobrą komediową passę i nawet w takich kaszanach jak (niekomediowy) "Adwokat" potrafiła zapunktować. Liczyłem na co najmniej powtórkę ze "Złej kobiety" (która miała sporo wad, ale jednak pozostawiła po sobie miłe wspomnienie). Z drugiej strony zwiastun zapowiadał powtórkę ze "Zmowy pierwszych żon", którą od katastrofy ratowała tylko obsada. I niestety to właśnie ta opcja okazała się prawdziwa.
Hollywood chyba powinno mieć zakaz robienia filmów o zemście kobiet na facetach, bo im to po prostu nie wychodzi. Poza powtarzaniem wytartych pomysłów, twórcy nie mają nic do powiedzenia. "Inna kobieta" jest filmem pozbawionym polotu i pomysłowości. Wieje z niej nudą na kilometr, a raczej wiałoby, gdyby nie jeden jasny element. I nie, nie jest nim Cameron Diaz, która wydawała się tu mocno przytłumiona. Nie sądzę, żeby miała chociaż jedną naprawdę zabawną scenę. Co innego Leslie Mann. Cóż to był za żywioł! Nawet najbardziej prozaiczną scenkę potrafiła przerobić na komediowe tour de force. Tylko ona potrafiła sprawić, że parskałem ze śmiechu (ok, Coster-Waldau w hipsterskich spodniach też był zabawny). Bez niej naprawdę nie byłoby powodu wybierać się na "Inną kobietę" do kina. A tak, od biedy, jeśli już nie ma się nic lepszego do roboty, można rzecz zaliczyć.
Ocena: 5
Hollywood chyba powinno mieć zakaz robienia filmów o zemście kobiet na facetach, bo im to po prostu nie wychodzi. Poza powtarzaniem wytartych pomysłów, twórcy nie mają nic do powiedzenia. "Inna kobieta" jest filmem pozbawionym polotu i pomysłowości. Wieje z niej nudą na kilometr, a raczej wiałoby, gdyby nie jeden jasny element. I nie, nie jest nim Cameron Diaz, która wydawała się tu mocno przytłumiona. Nie sądzę, żeby miała chociaż jedną naprawdę zabawną scenę. Co innego Leslie Mann. Cóż to był za żywioł! Nawet najbardziej prozaiczną scenkę potrafiła przerobić na komediowe tour de force. Tylko ona potrafiła sprawić, że parskałem ze śmiechu (ok, Coster-Waldau w hipsterskich spodniach też był zabawny). Bez niej naprawdę nie byłoby powodu wybierać się na "Inną kobietę" do kina. A tak, od biedy, jeśli już nie ma się nic lepszego do roboty, można rzecz zaliczyć.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz