Cold Comes the Night (2013)
Tze Chun postanowił zmierzyć się z jednym z najbardziej wytartych schematów kina i odświeżyć go poprzez przewrotną zmianę w charakterze głównych bohaterów. Zamiar szlachetny i jak najbardziej godny przyklaśnięcia. Szkoda więc, że na pomyśle się skończyło.
Na pierwszy rzut oka "Cold Comes the Night" to dość typowa historia sensacyjna. Oto mamy samotną matkę zmagającą się z trudami dnia codziennego. Pewnego dnia zostanie wplątana w kryminalną intrygę i będzie musiała pomóc bandziorowi odzyskać pieniądze. Oczywiście tego rodzaju historia byłaby niekompletna bez skorumpowanego gliny, więc i ten musi się w całość wmieszać. Tyle tylko że na tym schemacie zawisły nieco inne postaci. Bandzior okazuje się prawie ślepy, a główna bohaterka wcale nie jest tak niewinna i pomaga mu nie tylko ze strachu ale też dlatego, że widzi w tym szansę dla siebie i swojej córki.
Dlaczego więc film się nie sprawdził? Przede wszystkim dlatego, że Chun wybrał zły sposób opowiedzenia tej historii. Za bardzo zwolnił tempo opowieści próbując wyciągnąć ją z ograniczeń kina sensacyjnego i wcisnąć w gorset dramatu psychologicznego. Chunowi zabrakło jednak umiejętności, by ta wolta stylistyczna sprawnie funkcjonowała. W rezultacie "Cold Comes the Night" nudzi, a nie będąc ani pełnokrwistym akcyjniakiem ani pobudzającym emocjonalnie i intelektualnie dramatem, znalazło się na przegranej pozycji i dobry pomysł został pogrzebany pod gruzem konstrukcji, która zawaliła się pod własnym ciężarem. Szkoda.
Ocena: 4
Na pierwszy rzut oka "Cold Comes the Night" to dość typowa historia sensacyjna. Oto mamy samotną matkę zmagającą się z trudami dnia codziennego. Pewnego dnia zostanie wplątana w kryminalną intrygę i będzie musiała pomóc bandziorowi odzyskać pieniądze. Oczywiście tego rodzaju historia byłaby niekompletna bez skorumpowanego gliny, więc i ten musi się w całość wmieszać. Tyle tylko że na tym schemacie zawisły nieco inne postaci. Bandzior okazuje się prawie ślepy, a główna bohaterka wcale nie jest tak niewinna i pomaga mu nie tylko ze strachu ale też dlatego, że widzi w tym szansę dla siebie i swojej córki.
Dlaczego więc film się nie sprawdził? Przede wszystkim dlatego, że Chun wybrał zły sposób opowiedzenia tej historii. Za bardzo zwolnił tempo opowieści próbując wyciągnąć ją z ograniczeń kina sensacyjnego i wcisnąć w gorset dramatu psychologicznego. Chunowi zabrakło jednak umiejętności, by ta wolta stylistyczna sprawnie funkcjonowała. W rezultacie "Cold Comes the Night" nudzi, a nie będąc ani pełnokrwistym akcyjniakiem ani pobudzającym emocjonalnie i intelektualnie dramatem, znalazło się na przegranej pozycji i dobry pomysł został pogrzebany pod gruzem konstrukcji, która zawaliła się pod własnym ciężarem. Szkoda.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz