The Fault in Our Stars (2014)
No proszę, tak się jakoś dziwnie złożyło, że ostatnio wszystko oglądam parami. Najpierw były dwie bajki, teraz dwa filmy o umierających i kochających nastolatkach. Tylko że o ile w przypadku bajek, to ta druga okazała się lepsza, o tyle z pary o umierających nastolatkach lepszym jest pierwszy (czyli "Niech będzie teraz").
"Gwiazd naszych wina" to jak dla mnie rzecz zbyt obfita. Wszystkiego jest tu za dużo. I pomysł z pisarzem. I dom Anny Frank z jej wpisami, które jakże trafnie opisują sytuację bohaterki. I humor. I "słodkości". Twórcy przesadzają tak bardzo, że zamiast wzruszać film wywoływał u mnie mdłości i zniecierpliwienie. O śmierci wolę historie proste, takie właśnie jak "Niech będzie teraz". Nie czytałem książki, więc nie mam zielonego pojęcia, czy winę za ten stan rzeczy ponosi pisarz czy reżyser. Niemniej jednak w tej formie "Gwiazd naszych wina" przekracza granicę dobrego smaku, stając się typowym produktem pornografii emocjonalnej.
Dobrze przynajmniej, że młodzi aktorzy grają w porządku. Przynajmniej nie musiałem cierpieć dodatkowych katuszy przez nieudolne gwiazdeczki błędnie dobrane do ról. I Woodley i Elgort spisali się bez zarzutu i gdyby tylko fabuła nie obfitowała w tyle niepotrzebnych detali, byliby nawet warci zapamiętania.
Ocena: 5
"Gwiazd naszych wina" to jak dla mnie rzecz zbyt obfita. Wszystkiego jest tu za dużo. I pomysł z pisarzem. I dom Anny Frank z jej wpisami, które jakże trafnie opisują sytuację bohaterki. I humor. I "słodkości". Twórcy przesadzają tak bardzo, że zamiast wzruszać film wywoływał u mnie mdłości i zniecierpliwienie. O śmierci wolę historie proste, takie właśnie jak "Niech będzie teraz". Nie czytałem książki, więc nie mam zielonego pojęcia, czy winę za ten stan rzeczy ponosi pisarz czy reżyser. Niemniej jednak w tej formie "Gwiazd naszych wina" przekracza granicę dobrego smaku, stając się typowym produktem pornografii emocjonalnej.
Dobrze przynajmniej, że młodzi aktorzy grają w porządku. Przynajmniej nie musiałem cierpieć dodatkowych katuszy przez nieudolne gwiazdeczki błędnie dobrane do ról. I Woodley i Elgort spisali się bez zarzutu i gdyby tylko fabuła nie obfitowała w tyle niepotrzebnych detali, byliby nawet warci zapamiętania.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz