Au Pair, Kansas (2011)

Kiedy zaczynam wątpić w to, że proste filmy z prostymi historiami mogą mnie zaciekawić, wtedy pojawiają się takie obrazy jak "Au Pair, Kansas", które przywracają mi wiarę w niezależne produkcje. Pełnometrażowy debiut J.T. O'Neilla niczego nie udaje, niczego nie wymusza, nie chce być za wszelką cenę "artystycznym", "niezależnym", "inteligentny", "przewrotnym", "ekscentrycznym" dziełem. Jest za to piękną w swej prostocie opowieścią o ludziach, którzy muszą zrozumieć, że czasami rezygnując z własnych marzeń mogą odkryć to, czego naprawdę im w życiu potrzeba.




Film ma naprawdę bardzo banalną fabułę – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jest to w końcu kolejna historia Obcego, który wykoleja bohaterów i zmusza ich do spojrzenia na swoje życie z nowej perspektywy. Ale w tym przypadku łatwo przyszło mi zapomnieć o schemacie. Wszystko dlatego, że rzecz cechuje bezpretensjonalność, a bohaterowie są na tyle sympatycznie i zagrani z wystarczającą dozą autentyzmu, że po prostu przyjemnie mi się ich perypetie oglądało. "Au Pair, Kansas" to film skromny, który niczym specjalnym nie zapisze się w historii X Muzy, a jednak ma urok sprawiający, że ani przez chwilę nie żałowałem, że po niego sięgnąłem.

Ocena: 6

Komentarze

  1. miałem przyjemność widzieć ten film już jakiś czas temu . Zgadzam się, że nie zapisze się w historii X Muzy jako bardzo ważny, ale ma urok polegający na tym, że twórcy kochają bohaterów tej historii. Scenarzysta, reżyser, aktorzy opowiadają tą historię w formie "przepraszamy, ale takie jest życie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak zapamiętałeś film, więc jednak w jakiś sposób się zapisał :)
      Ciekawe, czy ja też go będę pamiętał za parę miesięcy (nie mówiąc o latach).

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)