Dead in Tombstone (2013)
Całkiem przyjemna alternatywa dla "Niezniszczalnych 3". Film zrobiony z mniejszą pompą, za niewielkie pieniądze i tylko z trójką znanych gwiazd. Niemniej jednak ma wszystko to, czego tak bardzo brakowało w filmie Stallone'a i Hughesa, w tym to najważniejsze - luz. W przeciwieństwie do "Niezniszczalnych 3", "Śmierć w Tombstone" nie ma ambicji nobilitowania kina akcji poprzez dystansowanie się wobec fabularnych i dialogowych głupot i nadawaniu im dodatkowych znaczeń. Tu twórcy wykładają karty na stół i liczą, że widzowie to docenią. Tu chodzi wyłącznie o nieskrępowaną zabawę i nic więcej.
Nie spodziewałem się, że film będzie aż tak fajny. W końcu za jego realizację odpowiada Roel Reiné, którego bardzo niemiło wspominam z takich "dzieł" jak "Wyścig śmierci: Piekło". Jednak mimo pozytywnego zaskoczenia, trzeba wyraźnie podkreślić, że reżyseria jest najsłabszym elementem "Śmierci w Tombstone". Reiné nie udało się w pełni wykorzystać potencjału tkwiącego w pomyśle, który był pierwszorzędny, idealnie nadający się na nocne szaleństwo. Problem polega na tym, że po pewnym czasie okazuje się, że Reiné nie ma po prostu umiejętności, by pomysł przenieść na ekran. Po fajnych pierwszych 30-40 minutach, później film zmienia się w dość łopatologiczną i chaotyczną akcyjniakową sieczkę. Przez to moja uwaga, którą film przykuwał na początku całkowicie, z czasem zaczęła kierować się na rzeczy z dziełem Reiné mało związane. Kilka niezłych momentów stopniowo ginie wśród scen-niewypałów. Niemniej jednak Reiné miał szczęście. Dzięki samej koncepcji filmu oraz osobie Danny'ego Trejo, udało mu się wybronić i odnieść (relatywny) sukces. Pomogło mu też to, że wiedział, kiedy skończyć. Sądzę, że gdyby film był dłuższy nawet o 15 minut, to w moich oczach bardzo dużo by stracił.
Ocena: 6
Nie spodziewałem się, że film będzie aż tak fajny. W końcu za jego realizację odpowiada Roel Reiné, którego bardzo niemiło wspominam z takich "dzieł" jak "Wyścig śmierci: Piekło". Jednak mimo pozytywnego zaskoczenia, trzeba wyraźnie podkreślić, że reżyseria jest najsłabszym elementem "Śmierci w Tombstone". Reiné nie udało się w pełni wykorzystać potencjału tkwiącego w pomyśle, który był pierwszorzędny, idealnie nadający się na nocne szaleństwo. Problem polega na tym, że po pewnym czasie okazuje się, że Reiné nie ma po prostu umiejętności, by pomysł przenieść na ekran. Po fajnych pierwszych 30-40 minutach, później film zmienia się w dość łopatologiczną i chaotyczną akcyjniakową sieczkę. Przez to moja uwaga, którą film przykuwał na początku całkowicie, z czasem zaczęła kierować się na rzeczy z dziełem Reiné mało związane. Kilka niezłych momentów stopniowo ginie wśród scen-niewypałów. Niemniej jednak Reiné miał szczęście. Dzięki samej koncepcji filmu oraz osobie Danny'ego Trejo, udało mu się wybronić i odnieść (relatywny) sukces. Pomogło mu też to, że wiedział, kiedy skończyć. Sądzę, że gdyby film był dłuższy nawet o 15 minut, to w moich oczach bardzo dużo by stracił.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz