Pionér (2013)
Kolejny film o tym, że każdy, kto robi interesy z Amerykanami jest dziwką. A dokładniej: tak jest przez nich traktowany. Amerykanie przybywają, kładą kasę i żądają wykonania usługi. A jeśli czasem chcą coś zrobić bez zabezpieczeń? Cóż, taki los zagranicznych dziwek.
"Pod dnem" pokazuje, że taka jest rzeczywistość i nie ma się co na nią wściekać. Ci, którym duma nie pozwala być dziwką, są pierwszymi, którzy giną. Zaś ci, którzy mają naturę naprawdę obrotnych latawic, wychodzą cało. Bo też dziwki nie są takie bezbronne, jak to się może płacącym wydawać. Dawać się wykorzystywać obcym ludziom, którzy mają w nosie kim jesteś - na to potrzeba naprawdę mocnego charakteru. A jeśli ktoś go posiada, to może wykorzystać klientów i sporo się na boku dorobić. Tak postąpił tutaj rząd norweski. Tak nie postąpiła jednak znaczna część bohaterów i stąd cały dramat.
W filmie Erika Skjoldbjærga najbardziej podoba mi się właśnie ta cyniczna konstatacja na temat tego, jak funkcjonuje świat. Szkoda, że nie zostało to zbyt dobrze opowiedziane. "Pod dnem" chce być thrillerem, ale jak na ten gatunek ma zbyt rozwlekłą narrację. Reżyser często skupia się na nieistotnych w thrillerach elementach. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że Skjoldbjærg najchętniej nakręciłby minimalistyczne kino o nurkach, pełne wolnych, medytacyjnych zdjęć głębin i gry światła i cieni. Te dwie stylizacje co chwilę się ze sobą ścierają na ekranie i niestety nie jest to walka twórcza, z której rodziłoby się coś niebanalnego. Przeciwnie, sprawia to, że całość robi się nierówna, chwilami nudna, a chwilami zbyt chaotyczna.
Ocena: 6
"Pod dnem" pokazuje, że taka jest rzeczywistość i nie ma się co na nią wściekać. Ci, którym duma nie pozwala być dziwką, są pierwszymi, którzy giną. Zaś ci, którzy mają naturę naprawdę obrotnych latawic, wychodzą cało. Bo też dziwki nie są takie bezbronne, jak to się może płacącym wydawać. Dawać się wykorzystywać obcym ludziom, którzy mają w nosie kim jesteś - na to potrzeba naprawdę mocnego charakteru. A jeśli ktoś go posiada, to może wykorzystać klientów i sporo się na boku dorobić. Tak postąpił tutaj rząd norweski. Tak nie postąpiła jednak znaczna część bohaterów i stąd cały dramat.
W filmie Erika Skjoldbjærga najbardziej podoba mi się właśnie ta cyniczna konstatacja na temat tego, jak funkcjonuje świat. Szkoda, że nie zostało to zbyt dobrze opowiedziane. "Pod dnem" chce być thrillerem, ale jak na ten gatunek ma zbyt rozwlekłą narrację. Reżyser często skupia się na nieistotnych w thrillerach elementach. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że Skjoldbjærg najchętniej nakręciłby minimalistyczne kino o nurkach, pełne wolnych, medytacyjnych zdjęć głębin i gry światła i cieni. Te dwie stylizacje co chwilę się ze sobą ścierają na ekranie i niestety nie jest to walka twórcza, z której rodziłoby się coś niebanalnego. Przeciwnie, sprawia to, że całość robi się nierówna, chwilami nudna, a chwilami zbyt chaotyczna.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz