Дурак (2014)
Film rozpoczyna się od sceny domowej sprzeczki pijaka z żoną. Kiedy ją zobaczyłem westchnąłem rozczarowany. Wszystko wskazywało na to, że czeka mnie kolejna ponura opowieść o pijaństwie, patologii, bezrobociu, korupcji i wyzysku. I w sumie nie myliłem się. Jednak ku mojemu zdumieniu wraz z kolejnymi minutami seansu moje zainteresowanie filmem zamiast maleć rosło. Jurij Bykow udowodnił tym filmem, że w kinie wtórność myśli jest wadą tylko wtedy, kiedy reżyser nie potrafi tworzyć opowieści.
"Głupiec" jest zaś ponurą ale jakże wciągającą historią małego miasteczka, w którym wielkimi krokami zbliża się tragedia. To staje się dla Bykowa pretekstem do stworzenia okrutnie wręcz pesymistycznego portretu współczesnego człowieka. Reżyser pokazuje, że w dzisiejszym świecie nie ma miejsca dla altruistów i zbawicieli. Ich największym wrogiem nie są ludzi trzymający władzę, choć ci robią co mogą, by wytępić sumienie z motywacji do działania. Nie, największymi wrogami są ci, którzy wymagają zbawienia. Żyją jednak w tak wielkim zaślepieniu, w tak ograniczonej przestrzeni "tu i teraz", że nie potrafią rozpoznać pomocy, nie potrafią okazać wdzięczności. Jedyne co akceptują to gesty podtrzymujące ich destrukcyjne działania. Na ich tle skorumpowana władza wcale nie wygląda tak strasznie. Zwłaszcza że za wygodę i bogacenie się cudzym kosztem trzeba płacić wysoką cenę. Szczęśliwcami są ci, którzy muszą zapłacić jedynie skrupułami i dumą. Niektórzy w chwili kryzysu pożegnają się z życiem.
Siłą filmu jest to, w jaki sposób Bykow zdziera kolejne maski, za którymi kryją się bohaterowie. Sukces, dobrość, harmonia – prędzej czy później odkryjemy wraz z bohaterami okrutną prawdę, że jest to jedynie iluzja, miłe kłamstwo, które nie przejdzie ogniowej próby. Za tymi maskami kryje się zaś słabość, tchórzostwo, egoizm. Człowiek jest tu istotą godną pogardy, żałosnym bytem.
"Głupiec" to mocne, depresyjne kino. Bykow wyrasta na jednego z czołowych reżyserów rosyjskich młodego pokolenia. Oby dalej rozwijał się jego talent.
Ocena: 8
"Głupiec" jest zaś ponurą ale jakże wciągającą historią małego miasteczka, w którym wielkimi krokami zbliża się tragedia. To staje się dla Bykowa pretekstem do stworzenia okrutnie wręcz pesymistycznego portretu współczesnego człowieka. Reżyser pokazuje, że w dzisiejszym świecie nie ma miejsca dla altruistów i zbawicieli. Ich największym wrogiem nie są ludzi trzymający władzę, choć ci robią co mogą, by wytępić sumienie z motywacji do działania. Nie, największymi wrogami są ci, którzy wymagają zbawienia. Żyją jednak w tak wielkim zaślepieniu, w tak ograniczonej przestrzeni "tu i teraz", że nie potrafią rozpoznać pomocy, nie potrafią okazać wdzięczności. Jedyne co akceptują to gesty podtrzymujące ich destrukcyjne działania. Na ich tle skorumpowana władza wcale nie wygląda tak strasznie. Zwłaszcza że za wygodę i bogacenie się cudzym kosztem trzeba płacić wysoką cenę. Szczęśliwcami są ci, którzy muszą zapłacić jedynie skrupułami i dumą. Niektórzy w chwili kryzysu pożegnają się z życiem.
Siłą filmu jest to, w jaki sposób Bykow zdziera kolejne maski, za którymi kryją się bohaterowie. Sukces, dobrość, harmonia – prędzej czy później odkryjemy wraz z bohaterami okrutną prawdę, że jest to jedynie iluzja, miłe kłamstwo, które nie przejdzie ogniowej próby. Za tymi maskami kryje się zaś słabość, tchórzostwo, egoizm. Człowiek jest tu istotą godną pogardy, żałosnym bytem.
"Głupiec" to mocne, depresyjne kino. Bykow wyrasta na jednego z czołowych reżyserów rosyjskich młodego pokolenia. Oby dalej rozwijał się jego talent.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz