Filth (2013)

Bycie zwyczajnym, przeciętnym człowiekiem wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. Wystarczy o to spytać każdego, kto normalnym nie jest. Jeśli nie chce się on ujawnić, to musi włożyć sporo wysiłku, by zlać się z tłem. A i tak prędzej czy później jego prawdziwe "ja" zacznie się wybijać.





To jest przekleństwo Bruce'a. Norma jest mu tak odległa, jak to tylko możliwe. A jednak do niedawna potrafił wszystkich - łącznie z sobą - skutecznie oszukać. Kiedy go jednak poznajemy, jest już na skraju totalnego załamania nerwowego. Jesteśmy świadkami stromego zjazdu w odmęty szaleństwa, które rozrosło się do rozmiarów przerażającego potwora pożerającego wszystkie nadzieje i pozytywne uczucia bohatera. Bruce jest tytułowym brudem nie dlatego, że czyni złe rzeczy. On czyni je, ponieważ sam uważa się za brudnego, skalanego grzechem śmierci. Poczucie winy to potężna siła. Nie tylko niszczy szczęście osoby, ale też oślepia na wszystkie możliwe drogi odkupienia.

"Brud" to kino ponure, a jednocześnie bardzo rozrywkowe. Szalone wyczyny jego bohaterów bawią swoją widowiskowością (jak niezapomniany Eddie Marsan po pigułce gwałtu). Jest to jednak w gruncie rzeczy studium depresji, tej najgorszego rodzaju, bo maskowanej nadpobudliwością, pozorną otwartością na świat. Perfekcyjnie mydli ona oczy, przez co finał, który powinien być oczywisty w swej przewidywalności, staje się sporym (do tego bardzo gorzkim) zaskoczeniem.

Ocena: 7

Ps. Kto by pomyślał, że McAvoy może być aż TAK obleśny?

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)