Hector and the Search for Happiness (2014)

Gust nie jest czym niezmiennym. Po raz kolejny przekonałem się o tym, kiedy oglądałem "Jak dogonić szczęście". Jeszcze dwa lata temu zapewne chwaliłby ciepło i optymizm bijący z filmu. Dziś niestety męczył mnie i irytował.




Większość rzeczy, które zostały zrobione w tym filmie z myślą o tym, by podbić serca widzów, u mnie wywoływało kwaśną minę. Począwszy od sympatycznego Hectora granego z przewidywalną manierą przez Simona Pegga, przez całą masę bohaterów drugiego planu, którzy prawie zawsze okazywali się sympatyczni, nawet jeśli początkowo wypadali na gburów, po złote myśli, które za każdym razem doprowadzały mnie do mdłości.

Nie kupuję samego pomysłu fabularnego, który polega na podróży po świecie w poszukiwaniu szczęścia (brzmi to jak hasło reklamowe pierwszego lepszego biura podróży). Nie przekonują mnie jednowymiarowe postaci. Na dwóch scenach naprawdę się wzruszyłem. Ale nawet podczas ich trwania zdawałem sobie sprawę, że jest to reakcja czysto fizjologiczna, że nie kryją się za tym żadne uczucia. I właśnie ta emocjonalna pustka, która nieudolnie maskowana jest różnymi filmowymi sztuczkami, najbardziej mnie w "Jak dogonić szczęście" irytowała. Ale też czegóż innego mogłem się spodziewać od twórcy "Romanssidła"?

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)