Левиафан (2014)
I to ma być to nowe arcydzieło Zwiagincewa? Jakoś nie jestem pod wrażeniem. Choć przyznaję, "Lewiatan" wyszedł mu zdecydowanie lepiej niż "Wygnanie". Dochodzę jednak do wniosku, że stara szkolna prawda sprawdza się też w kinie: najtrudniej jest sobie wyrobić opinię, potem jest już łatwiej, bo można na niej jechać i liczyć na łagodne traktowanie.
"Lewiatan" zbudowany jest na dwóch bardzo prostych acz chwytliwych tematach. Z jednej strony jest niesprawiedliwość systemu, z drugiej strony uczuciowy dramat. Prostota jest jednak zwodnicza. Oznacza bowiem częste sięganie po te tematy przez twórców. Jeśli ktoś chce się wybić, powinien więc pokazać je w ciekawy sposób. Zwiagincew tego nie czyni. Obraz korupcji sprowadza się do chlania wódki i kilku nudnych dyskusji o "niczem". Pod tym względem "Lewiatan" jest daleko w tyle za chociażby "Głupcem" Bykowa. Ale to Zwiagincew ma nazwisko, a nie Bykow, więc film tego pierwszego jest wychwalany na świecie, a o filmie tego drugiego pewnie nikt nie wie.
Wątek uczuciowo-rodzinny Zwiagincewowi wyszedł nieco lepiej, ale głównie dlatego, że sprawca nie został przez niego ujawniony. Reżyser zawierzył rozsądkowi widzów i uznał, że sami dopowiedzą sobie to, co przemilczał. Ale i tu jego film sprowadza się do dość klasycznego trójkąta skąpanego w hektolitrach alkoholu. Po seansie zacząłem się zastanawiać, czy Zwiagincew potrafiłby zrobić film bez wódki.
Jest jednak jedna rzecz, która naprawdę mi się spodobała. To obraz Boga. Głównie dlatego, że Bóg z "Lewiatana" nie jest Bogiem uniwersalnego miłosierdzia, jakim maluje go katolicyzm. Zwiagincew pokazuje, że Bóg nie będzie wspierał uciśnionych, nie naprawi niesprawiedliwości, nie wstawi się za tych, którzy potrzebują pomocy. Jest to bowiem Bóg wierzących, tych, którzy oddają mu cześć i chwałę, którzy może zachowują się jak faryzeusze, ale przynajmniej pozorują pokorę. W sporze pomiędzy człowiekiem władzy, który nagina prawo, bo może, a człowiekiem biednym, który nic nie może, Bóg wspierać będzie tego pierwszego, choćby nie wiem jak niesprawiedliwe by to było, jeśli to właśnie on chodzi do cerkwi, spowiada się i wierzy, a ten drugi z dala trzyma się od kultu. W sumie jest to sensowne. Bóg "powinien" pomagać swoim wyznawcom. Jednak kultura Zachodu lansuje zupełnie inny obraz Wszechmogącego.
Zwiagincew prezentuje więc fascynujący punkt widzenia, fascynujący swoją rzadkością w kinie. Szkoda więc, że opakował go w pretensjonalne obrazki, których kluczowymi elementami są szkielet lewiatana i przypowieść o nim. Za dużo w tym łopatologii, zdecydowanie za mało finezji.
Ocena: 6
"Lewiatan" zbudowany jest na dwóch bardzo prostych acz chwytliwych tematach. Z jednej strony jest niesprawiedliwość systemu, z drugiej strony uczuciowy dramat. Prostota jest jednak zwodnicza. Oznacza bowiem częste sięganie po te tematy przez twórców. Jeśli ktoś chce się wybić, powinien więc pokazać je w ciekawy sposób. Zwiagincew tego nie czyni. Obraz korupcji sprowadza się do chlania wódki i kilku nudnych dyskusji o "niczem". Pod tym względem "Lewiatan" jest daleko w tyle za chociażby "Głupcem" Bykowa. Ale to Zwiagincew ma nazwisko, a nie Bykow, więc film tego pierwszego jest wychwalany na świecie, a o filmie tego drugiego pewnie nikt nie wie.
Wątek uczuciowo-rodzinny Zwiagincewowi wyszedł nieco lepiej, ale głównie dlatego, że sprawca nie został przez niego ujawniony. Reżyser zawierzył rozsądkowi widzów i uznał, że sami dopowiedzą sobie to, co przemilczał. Ale i tu jego film sprowadza się do dość klasycznego trójkąta skąpanego w hektolitrach alkoholu. Po seansie zacząłem się zastanawiać, czy Zwiagincew potrafiłby zrobić film bez wódki.
Jest jednak jedna rzecz, która naprawdę mi się spodobała. To obraz Boga. Głównie dlatego, że Bóg z "Lewiatana" nie jest Bogiem uniwersalnego miłosierdzia, jakim maluje go katolicyzm. Zwiagincew pokazuje, że Bóg nie będzie wspierał uciśnionych, nie naprawi niesprawiedliwości, nie wstawi się za tych, którzy potrzebują pomocy. Jest to bowiem Bóg wierzących, tych, którzy oddają mu cześć i chwałę, którzy może zachowują się jak faryzeusze, ale przynajmniej pozorują pokorę. W sporze pomiędzy człowiekiem władzy, który nagina prawo, bo może, a człowiekiem biednym, który nic nie może, Bóg wspierać będzie tego pierwszego, choćby nie wiem jak niesprawiedliwe by to było, jeśli to właśnie on chodzi do cerkwi, spowiada się i wierzy, a ten drugi z dala trzyma się od kultu. W sumie jest to sensowne. Bóg "powinien" pomagać swoim wyznawcom. Jednak kultura Zachodu lansuje zupełnie inny obraz Wszechmogącego.
Zwiagincew prezentuje więc fascynujący punkt widzenia, fascynujący swoją rzadkością w kinie. Szkoda więc, że opakował go w pretensjonalne obrazki, których kluczowymi elementami są szkielet lewiatana i przypowieść o nim. Za dużo w tym łopatologii, zdecydowanie za mało finezji.
Ocena: 6
To bodajże najciekawsza opinia o tym filmie, jaką czytałem. You nailed it again, torne! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCi chrześcijanie mają więcej bogów niż Galowie.:)
OdpowiedzUsuńBóg powinien pomagać swoim wyznawcom, przebaczać im wszelkie niegodziwości, a dawać w d..pę, tym, którzy go nie czczą. Szczyt bezdusznego egocentryzmu.
OdpowiedzUsuńKońcowa scena Lewiatana była genialna - cerkiew, kościoły niedługo będą pełne tylko fałszywych nowobogackich, ludzi zaprzedanych mamonie, tak jak kościół. Ręka rękę myje, taki jest motto boga? Dziękuję bardzo. Ja wierzę w takiego boga, który będzie rozgrzeszał ludzi, nie za to ile razy mu bili pokłony i czy co niedziela, ale za to co i jak zrobili w życiu. Inny mnie nie interesuje.
Dla mnie Lewiatan jest również najciekawszy w tym boskim wątku. Korupcja, brak państwa w państwie, urzędnicza samowola - to już było, ale uważam, że i tak Zwiagincew dobrze i bardzo poruszająco to ukazał. Masz pretensje o zalew ekranu przez wódkę, takie ponoć jest życie w Rosji. To jakby się obrażać, że słońce świeci, a woda w rzece płynie. Szkielet wieloryba, owszem jest nieco pretensjonalny, wieksze wrażenie, jako ogrom władzy, bezsilnosci, zamknięcia, pułapki, robiły na mnie te ogromne skały, jakie otaczały miasto.
bf
Mnie przeszkadza nie to, że pokazuje pijaństwo (choć w sumie uważam, że nakręcenie o takiej tematyce filmu bez posiłkowania się alkoholem jest większym artystycznym wyzwaniem). Mnie przeszkadza to, jak on to pokazuje. Mam wrażenie, że alkohol został tu dodany z myślą o zachodnim widzu, dla których wschodnia kultura picia wódki musi być szokiem. Opróżnienie przez czterech facetów pełnej flaszki na jednym łyku, to musi Amerykanów szokować. Takich łatwych chwytów, które nie wymagają od reżysera wysiłku twórczego, jest zresztą w filmie znacznie więcej.
UsuńMyślisz, że on zrobił ten film tylko dla Amerykanów? :) A jak pokazać chlanie, a nie picie (nie wspomnę, że kulturalne, nie wymagajmy za dużo)? Ale przyznam ci rację, mnie to chwilami też raziło, uważam, że scen z chlaniem było zdecydowanie za dużo, czasem przyprawiały mnie o niesmak. Ale film mi się bardzo podobał, dałam mu nawet 9/10, no tak, mam słabość do rosyjskich filmów, przyznaję. Punkt za dużo. Ale strasznie podobał, to znaczy, napawał mnie grozą klimat tego miasta. Sieriebriakow był świetny. W sumie nic wielce odkrywczego, jeśli chodzi o fabułę, jak się żyje w Rosji domyślamy się, żadnych zmian tam nie uwidzisz. Ale było to zrobione z wielkim nerwem. A kwestie religijne - wybijają się na pierwsze miejsce. A który film Zwiagincewa cenisz sobie najbardziej?
OdpowiedzUsuńbf
Raczej z myślą o Cannes. To połączenie wódki, szkieletów lewiatana, przypowieści biblijnych aż krzyczy dajcie mi Złotą Palmę, bo robię film o uniwersaliach utopionych w nihilistycznej wizji świata. Mimo że pewnie tak jest w Rosji, to na mnie ten film nie robił wrażenia autentycznego.
UsuńJest w zasadzie tylko jeden film Zwiagincewa, który mnie zachwycił - to "Powrót".