CBGB (2013)
"CBGB" trudno jest mi uznać za pełnowartościowy film. To raczej pretekst fabularny do przypomnienia wielu fantastycznych przebojów muzycznej sceny niezależnej lat 70. i 80. ubiegłego stulecia. I rzeczywiście ze względu na soundtrack naprawdę warto po ten film sięgnąć.
Ale ciekawej historii nie ma tu wcale. Twórcy nie potrafią uchwycić twórczego chaosu, jaki wykształcił wokół swojego klubu Hilly Kristal. Sama jego postać jest niczym więcej jak ciekawostką i to nawet nie największą tego przedsięwzięcia. Co mógłbym przełknąć, gdyby twórcom udało się oddać ducha tamtej kultury i tamtych czasów. Jednak oni ponieśli porażkę. Imitują ruchy, olewacką postawę i dźwięki, ale jest to puste, nie kryje się za tym żadna autentyczna emocja. Zdecydowanie bardziej punkowym filmem są polskie "Bobry" niż "CBGB".
Za to obsadowo obraz jest całkiem ciekawy. Bartha jako Stiv Bators, Akerman jako Debbie Harry, Hawkins jako Iggy Pop – osoba odpowiedzialna za casting naprawdę się popisała. Nikt nie został tu źle dobrany. No może poza Rickmanem, który zdecydowanie nie musiał się wysilać, by zagrać Kristala.
Ocena: 5
Ale ciekawej historii nie ma tu wcale. Twórcy nie potrafią uchwycić twórczego chaosu, jaki wykształcił wokół swojego klubu Hilly Kristal. Sama jego postać jest niczym więcej jak ciekawostką i to nawet nie największą tego przedsięwzięcia. Co mógłbym przełknąć, gdyby twórcom udało się oddać ducha tamtej kultury i tamtych czasów. Jednak oni ponieśli porażkę. Imitują ruchy, olewacką postawę i dźwięki, ale jest to puste, nie kryje się za tym żadna autentyczna emocja. Zdecydowanie bardziej punkowym filmem są polskie "Bobry" niż "CBGB".
Za to obsadowo obraz jest całkiem ciekawy. Bartha jako Stiv Bators, Akerman jako Debbie Harry, Hawkins jako Iggy Pop – osoba odpowiedzialna za casting naprawdę się popisała. Nikt nie został tu źle dobrany. No może poza Rickmanem, który zdecydowanie nie musiał się wysilać, by zagrać Kristala.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz