Europa Report (2013)
Na jeden znośny film found footage przypada 10 tragicznych. Ta prawda nie jest mi obca, ale liczyłem, że przy niezłej obsadzie (Copley, Nyqvist) "Raport z Europy" będzie należeć do tej pierwszej kategorii. Niestety myliłem się.
Pomysł jest intrygujący. Pierwszy załogowy lot poza orbitę Księżyca. Międzynarodowa misja obrała sobie za cel Europę, jednego z naturalnych satelitów Jowisza. Misja przebiega sprawnie, ale potem komunikacja z Ziemią zostaje przerwana. Co się wydarzyło później? O tym właśnie opowiada film posiłkując się materiałami "archiwalnymi" i uzupełniając całość o "wywiady" z szefami misji.
Niestety to, co wydarzyło się na Europie, rozczarowuje. Może nie tyle sama historia. Owszem nie jest zbyt oryginalna, ale dobrze opowiedziana mogłaby wciągnąć. Problemem jest found footage, a szczególnie te wszystkie zabiegi w stylu ostrych cięć, kalejdoskopowych przeglądów obrazów z wszystkich kamer jednocześnie. Zamiast uatrakcyjniać przekaz doprowadził mnie do stanu całkowitego znużenia. Po pewnym czasie było mi już wszystko jedno, co się dalej stanie i oglądałem film jednym okiem nie mogąc doczekać się zakończenia. Choć "Raport z Europy" trwa niecałe półtorej godziny, czułem się tak, jakby rzecz długością przebijała "Parsifala" Syberberga.
Ocena: 3
Pomysł jest intrygujący. Pierwszy załogowy lot poza orbitę Księżyca. Międzynarodowa misja obrała sobie za cel Europę, jednego z naturalnych satelitów Jowisza. Misja przebiega sprawnie, ale potem komunikacja z Ziemią zostaje przerwana. Co się wydarzyło później? O tym właśnie opowiada film posiłkując się materiałami "archiwalnymi" i uzupełniając całość o "wywiady" z szefami misji.
Niestety to, co wydarzyło się na Europie, rozczarowuje. Może nie tyle sama historia. Owszem nie jest zbyt oryginalna, ale dobrze opowiedziana mogłaby wciągnąć. Problemem jest found footage, a szczególnie te wszystkie zabiegi w stylu ostrych cięć, kalejdoskopowych przeglądów obrazów z wszystkich kamer jednocześnie. Zamiast uatrakcyjniać przekaz doprowadził mnie do stanu całkowitego znużenia. Po pewnym czasie było mi już wszystko jedno, co się dalej stanie i oglądałem film jednym okiem nie mogąc doczekać się zakończenia. Choć "Raport z Europy" trwa niecałe półtorej godziny, czułem się tak, jakby rzecz długością przebijała "Parsifala" Syberberga.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz