Hross í oss (2013)
Jeśli wierzyć filmowi "O koniach i ludziach", jest tylko jedna istotna różnica między pierwszymi i drugimi. Koniom nie wolno parzyć się w obecności ludzi. Za to ludzie mogą to do woli robić na oczach zwierząt. Pierwsi za swój "grzech" płacą wysoką cenę. Drudzy nie tracą nic, a czasem mogą nawet zyskać.
Film Benedikta Erlingssona jest tak naprawdę niczym więcej, jak obyczajowo-etnograficzną opowieścią o perypetiach mieszkańców pewnej doliny na Islandii. Widzimy ich dramaty i niesamowite wyczyny, oglądamy ich umieranie, a przede wszystkim poznajemy ich kulturę, w której koń odgrywa bardzo ważną rolę. Nic wielkiego i w zasadzie byłoby całkowicie pozbawione smaku, gdyby reżyser trochę nie podkręcił narracji stawiając na czarny humor. To właśnie on sprawił, że "O koniach i ludziach" obejrzałem z poczuciem, że jest to rzecz fajna i niezobowiązująca. Jednakże nie będę filmu jakoś szczególnie wspominać.
Ocena: 6
Film Benedikta Erlingssona jest tak naprawdę niczym więcej, jak obyczajowo-etnograficzną opowieścią o perypetiach mieszkańców pewnej doliny na Islandii. Widzimy ich dramaty i niesamowite wyczyny, oglądamy ich umieranie, a przede wszystkim poznajemy ich kulturę, w której koń odgrywa bardzo ważną rolę. Nic wielkiego i w zasadzie byłoby całkowicie pozbawione smaku, gdyby reżyser trochę nie podkręcił narracji stawiając na czarny humor. To właśnie on sprawił, że "O koniach i ludziach" obejrzałem z poczuciem, że jest to rzecz fajna i niezobowiązująca. Jednakże nie będę filmu jakoś szczególnie wspominać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz