Les rencontres d'après minuit (2013)

"Les rencontres d'après minut" pokazuje najsmutniejsza orgię świata. Choć w zasadzie wszystkie orgie są smutne. Po prostu uczestnicy tej są bardziej świadomi tego, dlaczego biorą w niej udział. Wbrew pozorom nie chodzi o zatracenie, depersonalizację, eskapizm. Choć zarazem wszystko to stanowi istotny (i konieczny) element. Przede wszystkim jednak orgia, jak każde spotkanie co najmniej dwójki osób, jest wyrazem głodu, potrzebą zaspokojenia pragnień, choćby w formie symbolicznej, w namiastce, w ulotnej chwili. Biblia głosi, że gdzie dwoje spotyka się spotyka w imię Chrystusa, tam Jezus jest obecny. U Yanna Gonzaleza, gdzie dwoje się spotyka, tam realizują się pragnienia.



Pragnienia zaś są niczym więcej jak brutalnie zamordowanymi dziećmi Czasu. I właśnie dlatego nad "Les rencontres d'après minut" unosi się terror czasu. Każde jego oblicze jest przerażające, o czym boleśnie przekonujemy się słuchając spowiedzi kolejnych bohaterów filmu. Dla Ali lęk budzi ulotność chwil szczęścia. Dla Matthiasa - uciążliwość wieczności. Dla Gwiazdy i Suki źródłem bólu, ale i definicją szczęścia, jest utracona przeszłość. Ogier opłakuje i celebruje śmierć niewinności wraz z kolejnymi fazami życia. Zaś Nastolatek nie potrafi się zatrzymać, wybiegając w przyszłość, pragnąc czegoś, co pozostaje nieokreślone przez fakt swego niezaistnienia, zaciąga się samą niestałością.

Seks we wszystkich swoich formach i wariacjach jest niczym innym jak metodą radzenia sobie z tym wszystkim, czym jest/może być/był/nie jest czas. A jest on śmiercią. Jest upokorzeniem. Jest tęsknotą. Jest świętem. Jest głodem, narkotykiem, sztuką, świętokradztwem, szyderstwem, wstydem. Seks jest życiem, które jest wspomnieniem, które jest nadzieją, która jest snem, który jest przyszłością, która jest intymnością...

I znów dałem się całkowicie zaskoczyć. W zasadzie nie bardzo wiem, co mnie podkusiło, żeby "Les rencontres d'après minut" kupić. Kiedy się na to decydowałem, wiedziałem o nim tylko tyle, że za muzykę odpowiada M83, a w obsadzie jest Béatrice Dalle. Co w sumie wystarczyło, żebym chciał go obejrzeć. Ale zupełnie nie byłem przygotowany na to, co zobaczyłem. I w sumie bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu film zrobił na mnie piorunujące wrażenie.

Gonzalez wyraźnie zafascynowany jest teatrem eksperymentalnym. Większość "Les rencontres d'après minut" ma mocno umowny, inscenizowany charakter. Całość składa się z serii fascynujących monologów. Wszystko to przypomniało mi kino Dereka Jarmana i Petera Greenawaya. Gonzalez stworzył film mocno niedzisiejszy, osadzony w estetyce kina undergroundowego lat 70. i 80., co bardzo mi się spodobało.

Oczywiście oprawa muzyczna nie rozczarowała. Żałuję, że nie wydano jej w formie płyty.


Cieszę się, że nie widziałem wcześniej żadnej z krótkometrażówek Yanna Gonzaleza. Jak się bowiem okazało, "Les rencontres d'après minut" jest niczym więcej, jak mieszanką tego, co już wcześniej zrobił reżyser. Gdybym o tym wiedział, zapewne film nie zrobiłby na mnie aż takiego wrażenia.

Ocena: 9

Komentarze

  1. ha! jeszcze zamin przeczytałem twój komentarz, pomyślałem, że ten film to "najsmutniejsza orgia świata". chyba rzeczywiście jesteśmy gustopodobni:)a muzykę mozna nabyć w cyfrowym formacie na brytyjskim amazonie, chyba, że miałeś na myśli fizyczny egzemplarz. żałuję tylko, że filmu nigdzie nie moge znaleźć na blu ray'u...

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    co do muzyki, to już po napisaniu zorientowałem się, że rzeczywiście jest dostępna. bardzo mnie to ucieszyło

    OdpowiedzUsuń
  3. aczkolwiek wszystkich utworów z filmu na niej nie ma:(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)