Afternoon Delight (2013)

Jest w filmie "Popołudniowa igraszka" scena, dzięki której łatwo przychodzi zrozumieć, dlaczego kiedyś prostytucja należała do sfery sacrum. To scena, w której McKenna wykorzystuje swoje sztuczki, by odprężyć mocno spiętą Rachel. Ta intymna sekwencja pokazuje, że McKenna nie jest po prostu biourządzeniem do zaspokajania potrzeb. Dzięki umiejętności wyczuwania drugiej osoby dociera w głąb psychiki Rachel, otwiera drzwi do pomieszczeń duszy zabarykadowanych od wielu, wielu lat. Nic dziwnego, że Rachel jest tym przerażona. Gdyby jednak McKenna była prawdziwą kapłanką-nierządnicą, mogłaby dokonać rytualnego oczyszczenia Rachel. Dziś tę funkcję spełniać muszą terapeuci, co nie jest procesem w połowie tak przyjemnym.



Poza jednak tą sceną "Popołudniowa igraszka" niewiele ma do zaoferowania. Jest to na wskroś przeciętna niezależna historia o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany w życiu. Ale zanim zacznie się je budować na nowo, najpierw trzeba dokonać zniszczenia tego, co się przez lata pieczołowicie wznosiło. Wszystko to amerykańskie kino indie pokazuje w niemal niezmienionej formie od co najmniej 30 lat. I szczerze mówiąc mocno mnie to nudzi. Tym bardziej, że większość obsady aktorskiej odgrywa tu postaci, w które już wcześniej się wcielały.

Plusem "Popołudniowej igraszki" jest postać terapeutki Jane Lynch (choć nie sama gra Lynch, która niczym nie różni się od kilku jej ostatnich kreacji). Głównie dlatego, że nie jestem pewien, czy Portia, jej partnerka, o której ciągle opowiada, istnieje naprawdę. Podczas jednego ze spotkań z Rachel mówi jej, że jest niczym lustro. I kiedy opowiada o zerwaniu z Portią, trudno nie czuć podejrzliwości, bo werbalizuje to wszystko, co właśnie przeżywa Rachel. Może mityczna Portia jest jedynie narzędziem, które terapeutka stosuje, by za sprawą przypowieści dotrzeć do emocjonalnych źródeł problemów swoich klientów?

Ocena: 5

Komentarze

  1. Pewnie nie obejrzę, ale... słów kilka o Joshu Radnorze. Moja żona była maniaczką sitcomu "Jak poznałem Waszą matkę", więc śledziłem cały czas Radnora w serialu. Normalny poprawny aktor do komedii. Widziałem jednak jego film, który reżyserował i zagrał w nim główną rolę "Happythankyoumoreplease" - fajny dramacik o singlu, który zaczął się opiekować obcym dzieciakiem. Taki... podnoszący na duchu :) Widziałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się przymierzałem do tego filmu, ale jakoś dotąd się nie skusiłem. Z Radnorem widziałem jeszcze tylko "Sztuki wyzwolone". Kolejne typowe indie, ale w sumie lepsze od :Popołudniowej igraszki"

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)