Pride (2014)
Na brytyjskim kinie komediowym ze społecznym zacięciem można polegać jak na Zawiszy. I właśnie w tym tkwi mój problem z "Dumnymi i wściekłymi". Obraz Matthew Warchusa jest po prostu zbyt przewidywalnie solidny. Ma uroczy klimat, wspaniałych aktorów i sporo rozkosznie zabawnych dygresyjek. Dzięki temu całość emanuje klimatem zarazem powagi tematu i celebracji różnorodności.
Więc w czym problem? Ano właśnie w tym, że Warchus zajmuje się imitacjami. "Dumni i wściekli" to kopia "Billy'ego Elliota". I choć jest to kopia udana, to jednak nie transgresyjna. Wszystko jest tu zbyt poprawne i przewidywalne. Począwszy od "tępych" górników, którzy od gejów uczą się, jak być kobieciarzami, poprzez starsze panie z uśmiechem na ustach odkrywające uroki mrocznych, zadymionych przybytków gejowskich, a na krzepiących hasłach solidarności kończąc.
Problemem jest też to, że całość jest zbyt "gładka". Brakuje mi tu bohatera (bohaterów), który stałby się kimś więcej, kimś ważnym dla historii, a przede wszystkim dla mnie jako widza. W "Dumnych i wściekłych" jest całkiem sporo barwnych postaci, ale przez to film cierpi na tę samą przywarę, co "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie": każdy ma swoją minutę i ani chwili więcej. To za mało, bym mógł w te postaci emocjonalnie zainwestować. Kiedy w jednej ze scen Steph mówi do Joe, że brakowało im go, że jest ważny, to muszę jej wierzyć na słowo, ponieważ w filmie tego po prostu nie widać.
Ale koniec z tymi narzekaniami. Pomimo swojej wtórności "Dumni i wściekli" to naprawdę bardzo przyjemne kino. Ogląda się to dobrze, jest się z czego pośmiać i na czym wzruszyć. Co więcej, choć temat filmu odnosi się do wydarzeń, które miały miejsce 30 lat temu, to w Polsce jest bardziej niż aktualny. Choć nie jestem pewien, czy polscy górnicy zachowaliby się tak, jak walijscy (a jeśli już o tym mowa, to czy i polscy geje byliby na tyle otwarci, co grupa LGSM).
I oczywiście jest też czego w filmie posłuchać, pod warunkiem że lubicie muzykę z lat 80.
Ocena: 7
Więc w czym problem? Ano właśnie w tym, że Warchus zajmuje się imitacjami. "Dumni i wściekli" to kopia "Billy'ego Elliota". I choć jest to kopia udana, to jednak nie transgresyjna. Wszystko jest tu zbyt poprawne i przewidywalne. Począwszy od "tępych" górników, którzy od gejów uczą się, jak być kobieciarzami, poprzez starsze panie z uśmiechem na ustach odkrywające uroki mrocznych, zadymionych przybytków gejowskich, a na krzepiących hasłach solidarności kończąc.
Problemem jest też to, że całość jest zbyt "gładka". Brakuje mi tu bohatera (bohaterów), który stałby się kimś więcej, kimś ważnym dla historii, a przede wszystkim dla mnie jako widza. W "Dumnych i wściekłych" jest całkiem sporo barwnych postaci, ale przez to film cierpi na tę samą przywarę, co "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie": każdy ma swoją minutę i ani chwili więcej. To za mało, bym mógł w te postaci emocjonalnie zainwestować. Kiedy w jednej ze scen Steph mówi do Joe, że brakowało im go, że jest ważny, to muszę jej wierzyć na słowo, ponieważ w filmie tego po prostu nie widać.
Ale koniec z tymi narzekaniami. Pomimo swojej wtórności "Dumni i wściekli" to naprawdę bardzo przyjemne kino. Ogląda się to dobrze, jest się z czego pośmiać i na czym wzruszyć. Co więcej, choć temat filmu odnosi się do wydarzeń, które miały miejsce 30 lat temu, to w Polsce jest bardziej niż aktualny. Choć nie jestem pewien, czy polscy górnicy zachowaliby się tak, jak walijscy (a jeśli już o tym mowa, to czy i polscy geje byliby na tyle otwarci, co grupa LGSM).
I oczywiście jest też czego w filmie posłuchać, pod warunkiem że lubicie muzykę z lat 80.
Ocena: 7
miło przeczytać, że ktoś oprócz mnie tez miał to skojarzenie z Billym Eliotem , przez większość filmu miałem to skojarzenie. W filmie były dwie ciekawe historie do pokazania, które mogły być jego dopełnieniem. Po pierwsze Cliff może jestem stronniczy, ale stary ukrywający się gej w miasteczku górniczym, to można było lepiej pociągnąć niż jedna scena w kuchni o coming oucie do znajomej, to był standardzik jazzowy już mocno ograny. Drugą dla mnie ciekawą postacią jest Jonathan drugi z Aids w Anglii dodatkowe dwie trzy sceny po kilka minut i historia wyglądała by inaczej. Mimo wszystko film jest perfekcyjnie brytyjski i warty obejrzenia ;) Dla homo, dla hetero i tych niezdecydowanych. Ciekawe czy jesteś wstanie zgadnąć skąd to zapożyczyłem.
OdpowiedzUsuńHehehe, sądzę, że jestem w stanie dość łatwo zgadnąć :)
UsuńCo do Cliffa, to w pełni się zgadzam
Co do Jonathana, to on i tak miał w porównaniu z resztą postaci całkiem niezłą ekspozycję