She's Funny That Way (2014)
Nie mogę uwierzyć, że "Dziewczyna warta grzechu" nie została nakręcona przez Wesa Andersona na podstawie scenariusza Noaha Baumbacha. Ich rola z całą pewnością była większa niż tylko producentów wykonawczych. Ten film jest przecież bardzo wyraźnym duchowym następcą "Podwodnego życia ze Stevem Zissou" i "Fantastycznego Pana Lisa". Ale duet znalazł idealnego zastępcę. Peter Bogdanovich wcielił ducha ich filmów bezbłędnie, tworząc jeden ze swoich najlepszych dzieł, a już z całą pewnością najlepsze w ciągu ostatnich 30 lat.
"Dziewczyna warta grzechu" to powrót do starego kina. Ekscentryczni bohaterowie Baumbacha i Andersona zostali osadzeni w filmowych świecie sprzed pół wieku. Konstrukcja bohaterów, budowa scen komediowych, dialogowe gierki, a nawet zdjęcia i montaż – wszystko to odwołuje się do bogatej historii kina. Ten film to cytat na cytacie, a jednocześnie absolutnie bezpretensjonalna zabawa funkcjonująca niezależnie od kontekstu historycznego. Sekwencja w restauracji, później w hotelu i wreszcie scena próby sztuki – to są mistrzowskie popisy komediowego wyczucia i przez reżysera i przez aktorów.
Chwilami film robi się trochę zbyt ekscentryczny i formalnie hermetyczny. Ale ponieważ akurat trafiał w moją wrażliwość, to zupełnie mi to nie przeszkadzało. "Dziewczyna warta grzechu" była już trzecią w ostatnich tygodniach czystą, niczym nieskrępowaną rozrywką, której doświadczyłem w kinie. Mam nadzieję, że ta passa jeszcze trochę potrwa.
Ocena: 8
"Dziewczyna warta grzechu" to powrót do starego kina. Ekscentryczni bohaterowie Baumbacha i Andersona zostali osadzeni w filmowych świecie sprzed pół wieku. Konstrukcja bohaterów, budowa scen komediowych, dialogowe gierki, a nawet zdjęcia i montaż – wszystko to odwołuje się do bogatej historii kina. Ten film to cytat na cytacie, a jednocześnie absolutnie bezpretensjonalna zabawa funkcjonująca niezależnie od kontekstu historycznego. Sekwencja w restauracji, później w hotelu i wreszcie scena próby sztuki – to są mistrzowskie popisy komediowego wyczucia i przez reżysera i przez aktorów.
Chwilami film robi się trochę zbyt ekscentryczny i formalnie hermetyczny. Ale ponieważ akurat trafiał w moją wrażliwość, to zupełnie mi to nie przeszkadzało. "Dziewczyna warta grzechu" była już trzecią w ostatnich tygodniach czystą, niczym nieskrępowaną rozrywką, której doświadczyłem w kinie. Mam nadzieję, że ta passa jeszcze trochę potrwa.
Ocena: 8
Od 30? Zapewne nawet od 40! :) Ma już 75 lat z tego co widzę, w czas się zebrał...
OdpowiedzUsuńMnie zachęciłeś, obejrzę koniecznie.
Dla mnie od 30. "Maska" kiedyś mi się podobała,
Usuń