Sweetwater (2013)
Efekciarstwo bardzo często podaję jako zarzut, kiedy piszę, dlaczego film mi się nie podobał. Czasami jednak trochę efekciarstwa nie zaszkodzi. Tak jest w przypadku "Sweetwater".
Film braci Miller jest bowiem prostą opowieścią o zemście osadzoną w strukturze westernu. Finałowy akt jest bardzo dobry. Problem polega jednak na tym, jak do niego wytrwać. A to nie jest takie łatwe. Narracja jest niezwykle surowa (biorąc nawet poprawkę na wygłupy bohatera granego przez Eda Harrisa), opowieść wlecze się monotonnie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo inaczej nie sposób wytrzymać do tego, co jest w filmie najlepsze.
Obsada próbuje podkręcić film, ale słabo im to wychodzi. Nie jestem pod wrażeniem ani Harrisa ani Isaacsa. Za to January Jones jest świetna. Podoba mi się i jej postać i jej rudy image.
Ocena: 5
Film braci Miller jest bowiem prostą opowieścią o zemście osadzoną w strukturze westernu. Finałowy akt jest bardzo dobry. Problem polega jednak na tym, jak do niego wytrwać. A to nie jest takie łatwe. Narracja jest niezwykle surowa (biorąc nawet poprawkę na wygłupy bohatera granego przez Eda Harrisa), opowieść wlecze się monotonnie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo inaczej nie sposób wytrzymać do tego, co jest w filmie najlepsze.
Obsada próbuje podkręcić film, ale słabo im to wychodzi. Nie jestem pod wrażeniem ani Harrisa ani Isaacsa. Za to January Jones jest świetna. Podoba mi się i jej postać i jej rudy image.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz