Walk of Shame (2014)
"Dzień z życia blondynki" wygląda tak, jakby jego scenariusz został wygrzebany z szafy z odrzuconymi projektami z lat 80. To wtedy amerykańskie kino uwielbiało wrzucać kobiece bohaterki do środowisk odmiennych od wszystkiego, co dotąd znały licząc, że taki kontrast zapewni widowni sporo radości. Goldie Hawn na takich komediach zbudowała swoją pozycję ("Szeregowiec Benjamin", "Dama za burtą"). Film Stevena Brilla odwołuje się właśnie do tamtych opowieści, ale został doprawiony bardzo współczesnymi dowcipami o seksie, narkotykach i alkoholu.
Efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Owszem, większość dowcipów jest dość prymitywna, a fabuła przeraźliwie głupia. A jednak wszystko to funkcjonuje. Głównie za sprawą Elizabeth Banks, która jest duszą całego przedsięwzięcia. Jej energia napędza kolejne gagi sprawiając, że nawet przekombinowane dowcipy i najtwardsze suchary śmieszą. Jej postać jest maksymalnie przerysowana, całkowicie niewiarygodna, żywcem wyjęta z monologów stand-upowych komików. I właśnie dlatego działa. Jest w tym filmie wiele scen, na których śmiałem się w głos. I choć za tydzień zapomnę o nim, to jednak ani przez chwilę nie żałuję, że poświęciłem mu czas.
Ocena: 7
Efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Owszem, większość dowcipów jest dość prymitywna, a fabuła przeraźliwie głupia. A jednak wszystko to funkcjonuje. Głównie za sprawą Elizabeth Banks, która jest duszą całego przedsięwzięcia. Jej energia napędza kolejne gagi sprawiając, że nawet przekombinowane dowcipy i najtwardsze suchary śmieszą. Jej postać jest maksymalnie przerysowana, całkowicie niewiarygodna, żywcem wyjęta z monologów stand-upowych komików. I właśnie dlatego działa. Jest w tym filmie wiele scen, na których śmiałem się w głos. I choć za tydzień zapomnę o nim, to jednak ani przez chwilę nie żałuję, że poświęciłem mu czas.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz