The Angriest Man in Brooklyn (2014)

Czas. Jak na coś, co nie istnieje, ma niezwykle wielki wpływ na nasze życie. A w szczególności na nasze relacje z innymi ludźmi. Wszystkie nasze zachowania są niczym więcej jak funkcją czasu. Złościmy się na kogoś, bo w TEJ CHWILI tak jest nam wygodniej, ale w innych okolicznościach moglibyśmy zachować się odmiennie. Przez DWA LATA ignorujemy kogoś, bo wiemy, że KIEDYŚ istnienie możliwość pogodzenia się. Gdy jednak odkrywamy, że czas się kończy, wtedy też cała ta iluzja, jaką są nasze zachowania, pada jak domek z kart pod wpływem lekkiego podmuchu wiatru. I wtedy zaczyna się prawdziwy wyścig. Jego efektem nie jest oczywiście trwała zmiana, lecz sprawienie, by w momencie żałoby żal spowodowany utraconymi okazjami był jak najmniejszy.



Dwunastoletnia przerwa w reżyserowaniu filmów nie wpłynęła pozytywnie na Phila Aldena Robinsona. W porównaniu z "Cholerykiem z Brooklynu" jego poprzedni obraz – "Suma wszystkich strachów" – jest arcydziełem. Tu chciał się popisać niezależnym humorem, który miał połączyć w jedną harmonijną całość opowieść o śmiertelności i rodzinie. Miało być inteligentnie, lekko i przyjemnie. Było nudno, a chwilami żenująco głupio. "Choleryk z Brooklynu" wygląda jak niezaliczona praca domowa z epigonizmu.

Szkoda, że akurat "Choleryk z Brooklynu" jest jednym z ostatnich filmów w dorobku Robina Williamsa (mam nadzieję, że "Boulevard" jest lepszy). Bo choć wydaje się, że temat idealnie oddawał jego stan ducha, to jednak ekranowy efekt daleki jest od nawet mało wygórowanych oczekiwań.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)