Kill Me Three Times (2014)
Chciwość popłaca, ale nie tym, których ona bezpośrednio dotyczy. Im bardziej ktoś czegoś chce, tym więcej straci, a zyska ktoś inny. W miasteczku Eagles Nest chciwców jest całkiem sporo. Zaplączą się w sieć, która doprowadzi do krwawej jatki.
I to właśnie owe sceny śmierci są tym, co wyróżnia film na tle podobnych tytułów. Twórcy nie szczędzili budżetu na sztuczną krew, która tryska z mocą wersalskich fontann. Na tle owych krwawych fajerwerków cała reszta niestety wypada blado. W zamierzeniu miała to być chyba opowiedziana z jajem i ekscentrycznym humorem historia o ludzkich drapieżnikach, które zmieniają się w ofiary. Ale nawet Simon Pegg nie potrafił nadać całości odpowiedniego luzu. Jedyną osobą, która do serca wzięła sobie kiczowatą konwencję był Bryan Brown i jeśli już kogokolwiek z "Trzy razy śmierć" zapamiętam, to będzie to właśnie on.
Ocena: 5
I to właśnie owe sceny śmierci są tym, co wyróżnia film na tle podobnych tytułów. Twórcy nie szczędzili budżetu na sztuczną krew, która tryska z mocą wersalskich fontann. Na tle owych krwawych fajerwerków cała reszta niestety wypada blado. W zamierzeniu miała to być chyba opowiedziana z jajem i ekscentrycznym humorem historia o ludzkich drapieżnikach, które zmieniają się w ofiary. Ale nawet Simon Pegg nie potrafił nadać całości odpowiedniego luzu. Jedyną osobą, która do serca wzięła sobie kiczowatą konwencję był Bryan Brown i jeśli już kogokolwiek z "Trzy razy śmierć" zapamiętam, to będzie to właśnie on.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz