Que horas ela volta? (2015)
Jestem przekonany, że "Prawie jak matka" przypadnie wielu osobom do gustu. Sam pewnie byłbym nim zachwycony jeszcze kilka lat temu. Ale teraz moja tolerancja na podobne gawędzenie jest zdecydowanie niższa. A reżyserka oprócz gadania sobie o niczym nie ma nic do zaoferowania.
To "o niczym" to oczywiście lekka przesada. "Prawie jak matka" ma całkiem niezły punkt wyjścia. Jest to bowiem historia o tym, jak to nowy element rozsadza skostniały i pozornie harmonijniej funkcjonujący system. Tyle że takich filmów powstały tysiące. Swego czasu temat ten należał do moich ulubionych. I może właśnie przez to "Prawie jak matka" nie zrobiło na mnie wrażenia. Z perspektywy innych filmów o podobnej tematyce (np. "Dogville") ta brazylijska produkcja wygląda naiwnie i niezwykle telenowelowo. Wszelkie obserwacje, choć trafne, pozostają mimo wszystko miałkie, ponieważ nie wychodzą poza oczywistości. Problemem reżyserki jest również bardzo toporne budowanie relacji między bohaterami. Sporo rzeczy muszę przyjąć na wiarę, ponieważ w filmie nie ma odpowiednich scen. Polegało to głównie na tym, że coś się nagle działo, a potem musiałem sobie dopowiadać, jak do tego doszło. Niedomówienia są sztuką i nie każdy ma do nich talent.
Ostatecznie "Prawie jak matka" to nic więcej, jak tylko kilka dawno już wyciśniętych do końca haseł. I jedna niezła rola aktorska.
Ocena: 5
To "o niczym" to oczywiście lekka przesada. "Prawie jak matka" ma całkiem niezły punkt wyjścia. Jest to bowiem historia o tym, jak to nowy element rozsadza skostniały i pozornie harmonijniej funkcjonujący system. Tyle że takich filmów powstały tysiące. Swego czasu temat ten należał do moich ulubionych. I może właśnie przez to "Prawie jak matka" nie zrobiło na mnie wrażenia. Z perspektywy innych filmów o podobnej tematyce (np. "Dogville") ta brazylijska produkcja wygląda naiwnie i niezwykle telenowelowo. Wszelkie obserwacje, choć trafne, pozostają mimo wszystko miałkie, ponieważ nie wychodzą poza oczywistości. Problemem reżyserki jest również bardzo toporne budowanie relacji między bohaterami. Sporo rzeczy muszę przyjąć na wiarę, ponieważ w filmie nie ma odpowiednich scen. Polegało to głównie na tym, że coś się nagle działo, a potem musiałem sobie dopowiadać, jak do tego doszło. Niedomówienia są sztuką i nie każdy ma do nich talent.
Ostatecznie "Prawie jak matka" to nic więcej, jak tylko kilka dawno już wyciśniętych do końca haseł. I jedna niezła rola aktorska.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz