The Trials of Cate McCall (2013)
Imponująca obsada jak na film, który wygląda jak typowa produkcja telewizyjna z końca ubiegłego wieku. I jest to jedyna rzecz, którą zaliczam na plus. Reszta niestety zawodzi. Z reżyserią i scenariuszem na czele.
Twórcy "Niesłusznie oskarżonej" próbują złapać zbyt wiele srok za ogon. Bo jest tu i dramat obyczajowy (prawniczka-alkoholiczka próbuje odbudować relacje z córką, która pozostaje pod opieką ojca), jest dramat sądowy (proces odwoławczy kobiety skazanej za morderstwo), jest thriller psychologiczny, w którym wszyscy są zepsuci, nikt nie jest krystalicznie czysty (no może z wyjątkiem byłego głównej bohaterki, który heroicznie opiekuje się córką). Wszystkie te wątki teoretycznie splatają się w jedną całość. Ale jest to całość bezbarwna i pozbawiona ikry. Twórcy podążają najbardziej wydeptaną ścieżką narracyjną, jaka była tylko możliwa. A przez to trudno brać bohaterów na serio. Zaś grę aktorów ogląda się ze sporym dystansem.
Co prawda w filmie jest moment, w którym wydawało mi się, że twórcy wykroczą poza schemat. Kiedy serwują oczywistą wywrotkę narracyjną, niespodziewanie otworzyła się przed historią alternatywa, mniej uczęszczana, a przez to bardziej intrygująca droga. Ale nie doceniłem twórców. Z niewiarygodną nonszalancją zignorowali wyłaniający się potencjał i z niezwykłą zwinnością powrócili do sztampy.
Szkoda mi Beckinsale i reszty obsady
Ocena: 5
Twórcy "Niesłusznie oskarżonej" próbują złapać zbyt wiele srok za ogon. Bo jest tu i dramat obyczajowy (prawniczka-alkoholiczka próbuje odbudować relacje z córką, która pozostaje pod opieką ojca), jest dramat sądowy (proces odwoławczy kobiety skazanej za morderstwo), jest thriller psychologiczny, w którym wszyscy są zepsuci, nikt nie jest krystalicznie czysty (no może z wyjątkiem byłego głównej bohaterki, który heroicznie opiekuje się córką). Wszystkie te wątki teoretycznie splatają się w jedną całość. Ale jest to całość bezbarwna i pozbawiona ikry. Twórcy podążają najbardziej wydeptaną ścieżką narracyjną, jaka była tylko możliwa. A przez to trudno brać bohaterów na serio. Zaś grę aktorów ogląda się ze sporym dystansem.
Co prawda w filmie jest moment, w którym wydawało mi się, że twórcy wykroczą poza schemat. Kiedy serwują oczywistą wywrotkę narracyjną, niespodziewanie otworzyła się przed historią alternatywa, mniej uczęszczana, a przez to bardziej intrygująca droga. Ale nie doceniłem twórców. Z niewiarygodną nonszalancją zignorowali wyłaniający się potencjał i z niezwykłą zwinnością powrócili do sztampy.
Szkoda mi Beckinsale i reszty obsady
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz