VANish (2015)

Candyman i Maczeta w jednym filmie?! Oczywiste więc było, że musiałem po "Vana" sięgnąć. Niestety zarówno Tony Todd jak i Danny Trejo pojawiają się na chwilę. Na szczęście mają fajne momenty. A co ważniejsze, okazało się, że całość ma więcej do zaoferowania.



"Van" to kino pozaklasowe z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jest więc tanio (co chwilami aż za bardzo rzuca się w oczy – scena z obcięciem palców), a w scenach walk widać, że wszystko jest ukartowane. Ale zarazem jest pomysłowo, a kiedy w końcu dochodzi do krwawej jatki, sztuczna krew leje się widowiskowo.

Pomysł, by całość akcji umieścić w vanie, był fajny. Ale jeszcze lepszy okazała się kreacja bohaterów, z których co jeden, to większy wariat. Co prawda początek może trochę niepokoić za sprawą niekończącej się paplaniny. Jednak po pewnym czasie nawet te pogaduchy zrobiły się fajne. Zaś ostatni akt to już kiczowata rozrywka z rodzaju tych, jakie uwielbiam.

Film ma też kilka świetnych piosenek. O dziwo, większość z nich można usłyszeć dopiero podczas napisów końcowych. Bardzo mnie to zaskoczyło. Ale za "Fallen" Emmy Hewitt twórcy mają u mnie wielki plus.


Jednak lojalnie uprzedzam, że osoby o niskiej tolerancji na kino pozaklasowe lepiej zrobią odpuszczając sobie ten tytuł.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)