My Big Fat Greek Wedding 2 (2016)
Przed laty "Moje wielkie greckie wesele" bardzo mi się podobało. Ujęło mnie bezpretensjonalnym urokiem i żywiołowością bohaterów. Byłem więc ciekaw, co też Nia Vardalos przygotowała na kontynuację. Niestety, tak jak się tego obawiałem, nie była w stanie uzasadnić pomysł powstania sequela. Choć nie poddała się bez walki.
Widać, że próbowała nadać dwójce konkretny kształt. Chciała opowiedzieć o syndromie opuszczonego gniazda i o kumulujących się efektach bliskich relacji rodzinnych. Ale "Moje wielkie greckie wesele 2" mimo wszystko przypomina papkę odgrzewaną w mikrofali. Mało to atrakcyjne, nawet jeśli tu i ówdzie znalazły się niezłe kawałki. Rzecz ma więcej wspólnego z nieudaną wersją telewizyjną niż z samym oryginałem. Brakuje w niej konkretów. Są jedynie błyskotki, z których większość jest mniejszą lub większą podróbką scen z oryginału (ciotka Voula i babcia Mana-Yiayia). Od czasu do czasu można się zaśmiać. Ale na więcej nie ma co liczyć.
Ocena: 5
Widać, że próbowała nadać dwójce konkretny kształt. Chciała opowiedzieć o syndromie opuszczonego gniazda i o kumulujących się efektach bliskich relacji rodzinnych. Ale "Moje wielkie greckie wesele 2" mimo wszystko przypomina papkę odgrzewaną w mikrofali. Mało to atrakcyjne, nawet jeśli tu i ówdzie znalazły się niezłe kawałki. Rzecz ma więcej wspólnego z nieudaną wersją telewizyjną niż z samym oryginałem. Brakuje w niej konkretów. Są jedynie błyskotki, z których większość jest mniejszą lub większą podróbką scen z oryginału (ciotka Voula i babcia Mana-Yiayia). Od czasu do czasu można się zaśmiać. Ale na więcej nie ma co liczyć.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz