Omnívoros (2013)
Mam nieodparte wrażenie, że obejrzałem zaledwie wycinki z filmu. Gdzie tu jest jakaś intryga? Gdzie trzymające w napięciu sceny? Gdzie brutalność? Zaskakujące zwroty akcji? Zostało coś, co w wielkim uproszczeniu można uznać za fabułę plus grupa aktorów, z których część wygląda tak, jakby pomyliła plany i powinna pojawić się raczej w jakimś filmie pornograficznym.
W teorii jest to historia dziennikarza/pisarza, który inwigiluje świat nielegalnych restauracji. Tak trafia na imprezę, na której serwowane są dania z ludzkiego mięsa. I to już wszystko. Nic więcej się w filmie nie dzieje. Trafienie na ślad grupy kanibali jest banalnie proste i nie wymaga żadnego narracyjnego wysiłku. Impreza pozbawiona jest dramaturgii. A jedyny twist jest tak oczywisty i pojawia się tak późno, że chyba mało kogo to jeszcze obchodziło. W przerwach pojawiają się scenki przygotowania "mięsa", ale nie są ani brutalne, ani nie trzymają w napięciu. Jedyne, co mi się podobało, to mało delikatna aluzja, że wyjący w drodze na rzeź ludzie brzmią podobnie jak inne ssaki u rzeźnika. Podobał mi się też muzyczny motyw przewodni, ale to trochę mało, by uznać seans za udany.
Ocena: 4
W teorii jest to historia dziennikarza/pisarza, który inwigiluje świat nielegalnych restauracji. Tak trafia na imprezę, na której serwowane są dania z ludzkiego mięsa. I to już wszystko. Nic więcej się w filmie nie dzieje. Trafienie na ślad grupy kanibali jest banalnie proste i nie wymaga żadnego narracyjnego wysiłku. Impreza pozbawiona jest dramaturgii. A jedyny twist jest tak oczywisty i pojawia się tak późno, że chyba mało kogo to jeszcze obchodziło. W przerwach pojawiają się scenki przygotowania "mięsa", ale nie są ani brutalne, ani nie trzymają w napięciu. Jedyne, co mi się podobało, to mało delikatna aluzja, że wyjący w drodze na rzeź ludzie brzmią podobnie jak inne ssaki u rzeźnika. Podobał mi się też muzyczny motyw przewodni, ale to trochę mało, by uznać seans za udany.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz