More Scenes from a Gay Marriage (2014)
Największym wrogiem związku są kompleksy. To one sprawiają, że zaczynamy wątpić w prawdziwość relacji z drugim człowiekiem, że zaczynamy bać się "nieuchronnego końca", więc tworzymy samospełniające się proroctwa. A przynajmniej tak wynika z filmu "More Scenes from a Gay Marriage".
Kontynuacja wcześniejszego obrazu Matta Riddlehoovera zapowiadała się ciekawie. Ale niestety wypada gorzej od oryginału. I nie chodzi mi tu o wrażenie, że jest to pół amatorska produkcja (w końcu "Scenes from a Gay Marriage" były nakręcone tak samo). Chodzi mi raczej o to, że film zaczyna analizę zjawiska, ale pozostawia ją rozgrzebaną i tylko przyklepaną byle jakim zakończeniem. "More Scenes..." przygotowuje scenę, wprowadza bohaterów, po czym, po zaledwie paru kwestiach, spuszcza kurtynę. Za dużo jest tu nieistotnych reminiscencji, a za mało "mięsa" w postaci zagłębiania się w problem kompleksów, niepewności, pokus i ich destrukcyjnego wpływu nie tylko na naszą własną samoocenę, ale i na związek.
Zabrakło mi też chemii między bohaterami. Tylko przyjacielska więź Darrena z Luce wygląda na wiarygodną. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Dobrze przynajmniej, że Riddlehooverowi udało się sprowadzić na plan Rodineya Santiago.
Ocena: 4
Kontynuacja wcześniejszego obrazu Matta Riddlehoovera zapowiadała się ciekawie. Ale niestety wypada gorzej od oryginału. I nie chodzi mi tu o wrażenie, że jest to pół amatorska produkcja (w końcu "Scenes from a Gay Marriage" były nakręcone tak samo). Chodzi mi raczej o to, że film zaczyna analizę zjawiska, ale pozostawia ją rozgrzebaną i tylko przyklepaną byle jakim zakończeniem. "More Scenes..." przygotowuje scenę, wprowadza bohaterów, po czym, po zaledwie paru kwestiach, spuszcza kurtynę. Za dużo jest tu nieistotnych reminiscencji, a za mało "mięsa" w postaci zagłębiania się w problem kompleksów, niepewności, pokus i ich destrukcyjnego wpływu nie tylko na naszą własną samoocenę, ale i na związek.
Zabrakło mi też chemii między bohaterami. Tylko przyjacielska więź Darrena z Luce wygląda na wiarygodną. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Dobrze przynajmniej, że Riddlehooverowi udało się sprowadzić na plan Rodineya Santiago.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz