Hjartasteinn (2016)

Zaczyna się znakomicie. Pierwsza połowa "Serca z kamienia" to obraz dzieciaków na progu dojrzewania. Guðmundur Arnar Guðmundsson perfekcyjnie uchwycił ten moment, kiedy jednostka jest potencjałem, kiedy wszystko jest możliwe, kiedy trochę na ślepo sięga po różne, sprzeczne rzeczy, kiedy jeszcze nie wie, kim jest a kim nie, czego pragnie a czego nie. To, jak reżyser pokazuje Þóra, Kristjána i ich znajomych, zasługiwało w tej części na każdą możliwą pochwałę. Znalazło się tu miejsce i na śmiech i łzy, na egzaltowaną fascynację śmiercią (wynikającą z wyłącznie abstrakcyjnego pojmowania tego, czym ona jest), na brutalne zabawy stanowiące dowód uczucia. Guðmundsson pokazuje to z werwą, świetnym wyczuciem chwili i obrazu. Wie też, jak prowadzić młodych aktorów, przez co całość robi imponująco wiarygodne wrażenie.



Jakby tego było mało, w tej części funkcjonuje też tło społeczne, czyli świat ludzi dorosłych. Reżyser pokazuje, że ich życie składa się dokładnie z tych samych dylematów, z którymi właśnie zaczynają się zmagać dorastające dzieciaki. Problemy sercowe, rozdarta lojalność, niemożność nazwania (albo zaakceptowania) swoich pragnień.

Jednak w pewnym momencie Guðmundsson dochodzi do wniosku, że nie może zbudować filmu fabularnego wyłącznie na impresjonistycznych scenkach rodzajowych z życia chłopaka na skraju załamania nerwowego z powodu wkraczania w dorosłość. I od tego momentu w filmie jest już z górki. Wszystko zaczyna toczyć się według najbardziej wyświechtanego wzorca narracyjnego. Reżyser nie oszczędza nam nawet tak wymęczonych pomysłów, jak próba samobójcza. Jest to tak oklepane, że naprawdę sprawia wrażenie, jakby Guðmundsson skorzystał ze scenariuszowego gotowca, który uzupełnił jedynie odpowiednimi imionami.

Na szczęście gra aktorska i zdjęcia pozostają do końca filmu na odpowiednio wysokim poziomie, więc całość aż tak bardzo przez swoją wtórność nie straciła.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)