Inherent Vice (2014)
Mam mieszane uczucia co do "Wady ukrytej". W żadnym wypadku nie zachwycił mnie jak wcześniejsze dzieła Paula Thomas Andersona. Jest w nim zbyt wiele wyrachowania, za dużo gwiazdorzenia. Te wszystkie rozpoznawalne nazwiska w obsadzie, często grające epizody, przeszkadzały mi, rozpraszały moja uwagę. Sprawiały, że całość wyglądałaniczym przesadnie zdobiona budowla, której piękno tak naprawdę kryło się w prostocie.
Za to bardzo przypadł mi do gustu sam klimat opowieści. "Wada ukryta" przenosi widza w świat toksycznych oparów Ery Wodnika. I Anderson z wielką sugestywnością kreuje ową alternatywną rzeczywistość, w której fikcja pozostaje niemożliwa do odróżnienia od prawdy, ponieważ wszystko jest subiektywnym doświadczeniem. Ten świat jest pełen cudów i dziwów, uosabia wszystkie wartości hipisowskiej subkultury, ale zarazem pozostaje światem niebezpiecznym, pełnym tajemnic, w które lepiej się nie zagłębiać. Szaleństwo zostaje tutaj oswojone na rzecz opowieści i gdyby nie aktorzy – z Phoenixem na czele – którzy za bardzo starają się grać zgodnie z regułami świata wykreowanego, pewnie bardziej bym w to wszystko uwierzył i się dał wciągnąć. A tak nad całością unosi się delikatna smuga sztuczności, wymuszonej nonszalancji, co budowało dystans, niszczyło iluzję i sprawiało mi dyskomfort podczas oglądania.
Ocena: 6
Za to bardzo przypadł mi do gustu sam klimat opowieści. "Wada ukryta" przenosi widza w świat toksycznych oparów Ery Wodnika. I Anderson z wielką sugestywnością kreuje ową alternatywną rzeczywistość, w której fikcja pozostaje niemożliwa do odróżnienia od prawdy, ponieważ wszystko jest subiektywnym doświadczeniem. Ten świat jest pełen cudów i dziwów, uosabia wszystkie wartości hipisowskiej subkultury, ale zarazem pozostaje światem niebezpiecznym, pełnym tajemnic, w które lepiej się nie zagłębiać. Szaleństwo zostaje tutaj oswojone na rzecz opowieści i gdyby nie aktorzy – z Phoenixem na czele – którzy za bardzo starają się grać zgodnie z regułami świata wykreowanego, pewnie bardziej bym w to wszystko uwierzył i się dał wciągnąć. A tak nad całością unosi się delikatna smuga sztuczności, wymuszonej nonszalancji, co budowało dystans, niszczyło iluzję i sprawiało mi dyskomfort podczas oglądania.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz