Los Decentes (2016)
No cóż, nudyści tracąc ubrania być może zyskują wolność i bogactwo duchowe, ale najwyraźniej inteligencji im ubywa. To, co wyczyniają bohaterowie filmu "Przyzwoita kobieta" jest tak idiotyczne, że trudno jest opanować chęć łapania się za głowę i wycia wniebogłosy. Ja rozumiem potrzebę stworzenia ciekawego zakończenia, ale dlaczego reżyser zrobił z bohaterów kretynów, tego nie jestem w stanie pojąć.
Gdyby nie finał, "Przyzwoita kobieta" mogłaby być wielką pochwałą wyzwolenia seksualnego. Film pokazuje bowiem dwie społeczności. Jedną uprzywilejowaną, która zamknęła się w obozie, gdzie uskutecznia iluzję bezpieczeństwa i dobrobytu. Drut kolczasty i płot pod napięciem, symbole więzień lub łagrów, tutaj są oznaką prosperity. Ale egzystencja tym zamknięciu, choć pełna materialnych dóbr jest pusta, jest niczym więcej, jak tylko beznadziejną pogonią za poczuciem wartości i zagłuszaniem emocjonalnego niespełnienia.
Druga społeczność zamknięta jest za ogrodzeniem z konieczności. Bowiem w rzeczywistości jest to raj, gdzie rządzi harmonia, akceptacja ludzkich potrzeb i tolerancja dla każdej istoty. Od sąsiadów odróżnia ich nie tylko to, że są nadzy, ale również spokój fizyczny i psychiczny. Tutaj w zasadzie nic się nie dzieje, ludzie leżą, pływają, opalają się. Jeśli ktoś lubi ogrodnictwo, to się tym zajmuje. Jeśli ktoś jest odpowiedzialny, to będzie pilnował, by nie dopadła ich plaga papug.
"Przyzwoita kobieta" pokazuje, że choć pojedyncze jednostki mogą przenikać z jednego świata do drugiego, to jako dwa zbiory są dla siebie anatemami, co musi prowadzić do konfliktu. Ale zanim reżyser to nam objawi, zmusi nas do oglądania fabularnej pustki. To, co było dobrym pomysłem na krótki metraż, on rozdmuchał do pełnej fabuły. Ale przez to film traci swój wydźwięk. Robi się obrazem bezbarwnym i miałkim z banalnym i oczywistym przesłaniem.
Ocena: 5
Gdyby nie finał, "Przyzwoita kobieta" mogłaby być wielką pochwałą wyzwolenia seksualnego. Film pokazuje bowiem dwie społeczności. Jedną uprzywilejowaną, która zamknęła się w obozie, gdzie uskutecznia iluzję bezpieczeństwa i dobrobytu. Drut kolczasty i płot pod napięciem, symbole więzień lub łagrów, tutaj są oznaką prosperity. Ale egzystencja tym zamknięciu, choć pełna materialnych dóbr jest pusta, jest niczym więcej, jak tylko beznadziejną pogonią za poczuciem wartości i zagłuszaniem emocjonalnego niespełnienia.
Druga społeczność zamknięta jest za ogrodzeniem z konieczności. Bowiem w rzeczywistości jest to raj, gdzie rządzi harmonia, akceptacja ludzkich potrzeb i tolerancja dla każdej istoty. Od sąsiadów odróżnia ich nie tylko to, że są nadzy, ale również spokój fizyczny i psychiczny. Tutaj w zasadzie nic się nie dzieje, ludzie leżą, pływają, opalają się. Jeśli ktoś lubi ogrodnictwo, to się tym zajmuje. Jeśli ktoś jest odpowiedzialny, to będzie pilnował, by nie dopadła ich plaga papug.
"Przyzwoita kobieta" pokazuje, że choć pojedyncze jednostki mogą przenikać z jednego świata do drugiego, to jako dwa zbiory są dla siebie anatemami, co musi prowadzić do konfliktu. Ale zanim reżyser to nam objawi, zmusi nas do oglądania fabularnej pustki. To, co było dobrym pomysłem na krótki metraż, on rozdmuchał do pełnej fabuły. Ale przez to film traci swój wydźwięk. Robi się obrazem bezbarwnym i miałkim z banalnym i oczywistym przesłaniem.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz