The Childhood of a Leader (2015)

Przepis na wychowanie potwora, który jest w stanie zdobyć kontrolę nad znaczną częścią świata, jest bardzo prosty. A przynajmniej do takiego wniosku można dojść oglądając "Dzieciństwo wodza".



Proces kształtowania się despoty został tutaj ściśle powiązany z frustracjami rodziców. Nominalni rodzice bohatera są ze sobą raczej nie z miłości. Każde z nich przepełnione jest niespełnionymi ambicjami (osobistymi i zawodowymi). Oboje są nieobecni w życiu dziecka, a kiedy się pojawiają, stanowią nieprzewidywalną, chaotyczną, destrukcyjną siłę. Ojciec jest albo chłodnie-obojętny albo nieostrożnie-brutalny. Matka jest mistrzynią wojny podjazdowej, stosując psychologiczny terror tylko po to, by patrzeć, jak syn przejmuje jej sztuczki sądząc, że się przeciwko niej buntuje. Chłopak staje się sumą ich grzechów, co stanie się jasne podczas trzeciego napadu złości, podczas uroczystej kolacji.

Dlaczego rodzice tacy są? Skąd się bierze ich negatywny wpływ na dziecko? I tu reżyser stawia prostą diagnozę. Sprowadza je głównie do życia seksualnego. Syn jeszcze jest za młody, by samemu oddawać się cielesnym przyjemnościom, ale świadomość zmysłowych przyjemności już się w nim budzi. Dlatego też z łatwością wyłapuje chłód matki wobec ojca i zainteresowanie tego nauczycielką francuskiego. Ta toksyczna atmosfera truje go w żółwim tempie, niczym ołów z rur kanalizacyjnych starożytnych Rzymian. W epilogu zobaczymy, czym to się wszystko skończy.

Brady Corbet może być kolejnym aktorem, który skutecznie dokona przejścia za kamerę. Może, ale jeszcze nie jest. Na razie stawia zbyt proste diagnozy, czego nie potrafi do końca zamaskować niejednoznacznością inscenizacyjną. Oglądając "Dzieciństwo wodza" mam też wrażenie, że jeszcze nie odnalazł własnego głosu, że w tym filmie eksperymentuje, próbuje różnych opcji. Kilka z nich zdecydowanie powinien rozwinąć. Podoba mi się przede wszystkim to, jak operuje niedopowiedzeniami. Jest w filmie kilka scen, które od pierwszego rzutu oka są oczywiste, a jednocześnie Corbet powstrzymał się przed wyłożeniem kawy na ławę. Podobały mi się też niektóre wizualne pomysł (na przykład scena z epilogu, kiedy pokazuje - dosłownie - pracę maszyny propagandowej nowego imperium).

Byłem pod wrażeniem także tego, w jaki sposób jego film, będący fikcyjną historią rodem z alternatywnej rzeczywistości, zarazem staje się komentarzem do prawdziwych zdarzeń. Corbet wyraźnie inspiruje się najlepszymi twórcami SF, którzy tworząc wyimaginowane światy zawsze naświetlali teraźniejszość. I opowieść o małym Prescotcie jest zarazem świetnym komentarzem do wydarzeń, jakie miały miejsce na przełomie 1918 i 1919 roku, kiedy to liderzy wielu państw głowili się nad nowym porządkiem świata. "Dzieciństwo wodza" w subtelny sposób pokazuje, jak przywódcy sami zawiązywali sobie stryczek będąc ślepymi na konsekwencje swoich czynów, choć zarazem właśnie konsekwencje były osią ich zainteresowania. Jest to sytuacja analogiczna do procesu wychowywania dziecka: rodzice nie zdają sobie sprawy, jak kształtują swoje pociechy, a przecież zarazem cały czas koncentrują się na tym, by je uformować.

Corbet za to zdecydowanie musi popracować nad kontrolą nad aktorami. W niektórych scenach ci wypadali na ekranie sztywno aż do przesady, zdecydowanie wykraczając poza to, co wymagała od nich sytuacja.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)